Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#64996

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio w mojej okolicy otwarto nową kręgielnię lub raczej coś na zasadzie centrum rozrywki - kręgle, dart, bilard, bar. Nawet się ucieszyłam, bo ze znajomymi lubimy coś czasem wyskoczyć w coś pograć i zawsze fajnie mieć takie miejsce w pobliżu. Wybraliśmy się tam w ostatni weekend.

Pierwsze wrażenie fajne, surowy wystrój a'la amerykańskie bary dla twardych facetów, rockowa muzyka w tle. Chcieliśmy najpierw zamówić drinki, a potem rozejrzeć się i zdecydować, gdzie się usadzić. Podchodzimy do baru, za barem niunia z telefonem w ręce. Kompletnie nie zwróciła na nas uwagi, a gdy kolega ją zawołał i zapytał czy możemy coś zamówić, stwierdziła, że nie jest barmanką, tylko kelnerką i mamy czekać na barmana. Po paru minutach z zaplecza wychodzi barman, przaśny łysiejący grubasek po trzydziestce, który olewając nas równie mocno, co kelnerka, zaczął z nią bezwstydnie flirtować obłapując przy tym jej uda. Na kolejną prośbę kolegi o przyjęcie naszego zamówienia burknął, że mamy sobie znaleźć miejsce to przyjdzie kelnerka z kartami i weźmie zamówienie. Przy barze zamawiać nie można. Aha. Szkoda, że kelnerka nam tego 10 min wcześniej nie powiedziała.

No nic, siadamy sobie, zjawia się kelnerka z notatnikiem i długopisem, bez kart. Na nasze pytanie, czy możemy je dostać oznajmia, że wszystkie są przy innych stolikach. Zamawiamy, koledzy po mocniejszym drinku, ja z koleżanką po koktajlu. Chłopcy na swoje napoje nie narzekali, ja natomiast jako mojito otrzymałam jakiejś słabej jakości alkohol (raczej nie rum) dopełniony najtańszą lemoniadą z marketu i kostką lodu, koleżanka w ramach "pinacolady" - prawdopodobnie ten sam tani alkohol z mlekiem.

Zdenerwowałam się na poważnie, bo sama jako barmanka nie zabieram się za drinki, których nie znam/nie umiem/ nie mam odpowiednich składników. Idę więc do baru z reklamacją, na co facet stwierdza, że "każdy barman ma swój sposób na koktajle". Zaproponowałam mu, aby sam sobie swoje twory wypił, a mi podał whiskey z colą, lecz oddzielnie, bo nie wiadomo, może i to zepsuje przy mieszaniu.

Dla relaksu postanowiliśmy zagrać w darta. Ja rozumiem - lokal nowy, sprzęt może używany, żeby było taniej, ale żeby 3 z 5 automatów do darta działały na zasadzie "rzuć - podejdź do maszyny - dociśnij lotki, aby automat naliczył punkty"? Następna reklamacja na barze, bo automat darmowy nie jest, a nie działa prawidłowo. Reakcja? "Trzeba mocniej rzucać".

Odechciało nam się jakichkolwiek rozrywek w tym lokalu, poprosiliśmy o rachunek. Kelnerka przyniosła i nawet go nam nie pokazując wymieniła sumę, która wydała nam się naprawdę przesadzona, poprosiliśmy więc o łaskawe pokazanie rachunku. Pomijam śmiesznie wręcz wysoką cenę drinków (10-12 euro, gdzie normalnie jest to cena za drinka w naprawdę dobrym klubie, a nie podrzędnym barze), rozumiem naliczenie tych dwóch "Koktajli", których nie wypiłyśmy, ale zaraz, jakie piwa? Jaka pizza? Mówimy więc kelnerce, że w życiu tego nie zamawialiśmy. Niunia oczy jak 5zł i mówi:

- Ale wasi znajomi tak!
- Jacy znajomi?
- No ci, co tu siedzieli...
- Przecież my nie znamy tych ludzi.
- Ale oni sobie wyszli bez płacenia, myślałam, że wy zapłacicie.
- No to są chyba żarty, proszę to odjąć od rachunku.

Zapłaciliśmy oczywiście tylko za swoje zamówienie, niepocieszona kelnerka zaczęła sprzątać stolik obok z niedopitymi piwami i niedojedzoną pizzą. Wychodząc z knajpy zauważyliśmy chłopaków, których rachunek usiłowano nam wcisnąć. Palili najspokojniej na świecie papierosy przez knajpą. Zapytaliśmy więc czy wracają jeszcze do środka. Odpowiedzieli zgodnie, że owszem, że wyszli tylko zapalić. Musieli być miło zaskoczeni widząc opustoszały stolik :)

Kręgielnia

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 710 (784)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…