Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65045

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tak zwane organizacje pro - life (zajmujące się obroną życia ludzkiego, czyli m.in. walką z aborcją) afery są od zarania dziejów, ale osobiście starałam się trzymać z dala od tego wszystkiego. Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać.

Miejsce akcji: krakowski rynek, centrum życia miasta.
Czas akcji: sobotnie popołudnie.
Czy tylko dla mnie powyższe dwie linijki nie brzmią jak idealny moment do manifestowania swoich poglądów poprzez puszczanie nagrań przez megafon i obnoszenie po rynku plakatów z naprawdę brutalnymi i krwawymi obrazkami o wiadomej tematyce?

Nie obchodzi mnie, w co ci ludzie wierzą, bo to naprawdę nie jest mój problem. Mają prawo do własnego zdania i mają prawo do jego wyrażania. Ale skoro tak bardzo walczą o życie nienarodzonych dzieci, to co z tymi, które się narodziły? Bo te ostatnie we wcale niemałych ilościach spacerowały dzisiaj po rynku ze swoimi rodzinami i miały okazję pooglądać sobie plakaty z obrazkami trudnymi nawet dla osób dorosłych, a co dopiero dla dzieci ze słabą jeszcze psychiką. Szczerze współczuję rodzicom, którzy musieli spędzić dzisiejsze popołudnie na tłumaczenie potomstwu, o co chodziło tym ludziom na rynku i co było na plakatach.

Nie jestem za ograniczaniem prawa do wolności słowa, ale czy naprawdę tego typu wydarzenia muszą narzucać brutalne treści osobom, które niekoniecznie chcą je oglądać? Zwłaszcza, że nie była to duża manifestacja, więc najwidoczniej zainteresowani tematem są w mniejszości. Ludzie, proszę - myślcie o innych...

Skomentuj (62) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 362 (660)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…