Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65174

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka akcji:


1) W sklepie samoobsługowym.

Podchodzę do kasy, dzień dobry.
Pani kasuje, mi się nagle przypomina, że mam siatkę w torbie i że wypadałoby się spakować.

Wyrwało mi się ciche "A, siatka" i zanim się połapałam reklamówka była nabita.

Lekka konsternacja, ale nie będziemy kierownika ściągać do głupich trzydziestu groszy...


Co jest piekielne?

Ano banda buraków, którzy nie potrafią powiedzieć "poproszę siatkę".

2) Z czasów gdy jeszcze pracowałam na mięsnym.
Był jeden szczególny klient. Mówiłyśmy o nim TEN, WIESZ KTÓRY.

Obsługiwanie go wyglądało tak:

K: Dzień dobry.(z ukłonem!)
J: Dzień dobry.
K: Czy są korpusy?
J: Są
K: To dwa poproszę.

I w tym stylu całe zakupy.

I taki klient był jeden. Na całe dziesiątki, a kto wie, czy nie setki takich:

J: Dzień dobry
K: Karkówkę! Ładniejszej nie ma?

3) I oczywiście - dzieci.

Moja jaka jest, taka jest. Koszyk w sklepie odstawi, leniwe zagniecie, zabawki posprząta.

Ale jest wściekle nieposłuszna. Można jej dziesięć razy mówić "nie biegaj" a i tak podziała dopiero złapanie za kaptur i przetrzymanie aż się uspokoi.

Więc stoję przy kasie, Natalka jest w dziesięciu miejscach naraz, zagaduje mnie, nie reaguje na polecenia, urządza awanturę o lizaka i miętusy...

A od kasjerki słyszę, że to wyjątkowo grzeczne dziecko jest.
Jakby mówiła, że normalne, przeciętnie grzeczne, to OK. Ale ona jest podobno grubo powyżej przeciętnej.

To jakie dzieci tam przychodzą?!?!

I teraz refleksja - co to za czasy?

sklepy

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -31 (51)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…