Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65440

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sprawa, którą pokrótce opisuję jest dla mnie jak najbardziej piekielna i ukazuje "sprawiedliwe i dążące do uzyskania sprawiedliwości" działania policji. Mam nadzieję, że wśród czytelników tej historii znajdzie się ktoś, kto swoim komentarzem będzie mógł udzielić mi jakiejkolwiek porady, gdyż ta sytuacja jest dla mnie naprawdę ciężka.

Jestem świadkiem w sprawie o szantaż i wyłudzenie zdjęć przez internet. Świadkiem zostałam jedynie dlatego, że wynajmowałam pokój w mieszkaniu, w którym znajdowała się sieć internetowa, z której rzekomo zostało popełnione przestępstwo, a z której ja osobiście nie korzystałam. Zostało przeprowadzone przeszukanie tego mieszkania, w trakcie którego nie byłam obecna. Zostałam wezwana na przesłuchanie na początku listopada 2014 roku, podczas którego policjantka powiedziała, że muszę oddać im swój telefon i laptopa. Na pytanie odnośnie sieci internetowej odpowiedziałam, że żadne moje urządzenie się z nim nie łączyło, co więcej dowiedziałam się, że przestępstwo zostało popełnione w 2013 roku.

Poinformowałam policjantkę, że telefon został kupiony w lutym 2014 roku, oraz że posiadam wszelkie papiery udowadniające ten fakt, lecz kolokwialnie mówiąc zupełnie „olała” tę informację i dalej żądała moich rzeczy. Co więcej zastraszyła mnie, że jeśli nie oddam dobrowolnie, to naśle na mnie innego funkcjonariusza, który te rzeczy odbierze. Było to moje pierwsze przesłuchanie, nie znałam wtedy zbyt dobrze prawa i niestety oddałam telefon ze strachu i presji wywołanej przez policjantkę.

16 grudnia 2014 r. wydano orzeczenie, że mój telefon nie jest dowodem w sprawie, lecz, co jest chore, telefon odzyskałam dopiero 27 lutego 2015 r. Tłumaczenie policjantki: nie przyszły do niej potwierdzenia od wszystkich osób, których rzeczy zostały zarekwirowane. W dniu odbioru złożyłam zeznania odnośnie zwrotu poniesionych przeze mnie kosztów (konieczność doładowywania innego numeru - tak, zabrali mi nawet kartę sim; konieczność wyrobienia duplikatu karty SIM, aby uniknąć przepadnięcia środków z konta; niewykorzystanie wykupionych na moim numerze pakietów), na które miałam wszelkie potrzebne kwitki. Dostałam odpowiedź z prokuratury, że zarekwirowanie mojego telefonu było niezbędne, że został uznany za dowód rzeczowy, a po uzyskaniu opinii biegłego zdecydowano, że dalej nie jest dowodem i że w tej sytuacji poniesione przeze mnie koszty nie są traktowane jako szkody wynikłe z tego postępowania. Żadna z osób, ani policjantka prowadząca śledztwo ani nikt z prokuratury nie zauważa faktu, że ten telefon został kupiony pół roku po popełnieniu przestępstwa!

Niestety moja sytuacja finansowa nie pozwala mi na otrzymanie profesjonalnej porady prawnej, przez co mam nikłe szanse na zrobienie cokolwiek z tą sytuacją.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 259 (385)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…