Rzecz dzieje się w jednym z osiedlowych marketów, w którym na promocję rzucono wspaniałe urządzenie typu sokowirówka, gofrownica czy inny opiekacz do kanapek. Mniejsza o sam sprzęt, ważne, że kosztował ponad sto złotych i do odbioru był przy kasie.
Szanowni Państwo, wraz z innymi swoimi towarami, pakują się już przy kasie, ale Szanowny Pan stwierdza, że trzeba jeszcze zerknąć, czy aby na pewno wszystkie komponenty potrzebne do działania urządzenia znajdują się w pudełku. Wiadomo, pudełko zostało przez Szanownego Pana otwarte, ale jakoś tak się stało, że nie zostało zamknięte. No i zakupy, jak to zakupy, Pani kasjerka kasuje szybciej, niż Szanowna Pani jest w stanie spakować, więc zaczynają się piętrzyć.
I tak piętrzą się i piętrzą, aż Szanowny Pan łapie za brzeg kartonika, chcąc wyciągnąć go spod sterty zakupów. Pech chciał, że pudełko się przechyliło, a zawartość spotkała się z podłogą, roztrzaskując się na kilka kawałków. I w końcu następuje kluczowe pytanie Szanownego Pana:
- Można to wymienić?
Pani kasjerka grzecznie zaprzecza. Na co Szanowny Pan do swojej ukochanej:
- Widzisz, k...o, szmato, wszystko twoja wina!
Szanowna Pani chyba przyzwyczajona (albo aż tak zawstydzona), bo nawet nie zareagowała...
Szanowni Państwo, wraz z innymi swoimi towarami, pakują się już przy kasie, ale Szanowny Pan stwierdza, że trzeba jeszcze zerknąć, czy aby na pewno wszystkie komponenty potrzebne do działania urządzenia znajdują się w pudełku. Wiadomo, pudełko zostało przez Szanownego Pana otwarte, ale jakoś tak się stało, że nie zostało zamknięte. No i zakupy, jak to zakupy, Pani kasjerka kasuje szybciej, niż Szanowna Pani jest w stanie spakować, więc zaczynają się piętrzyć.
I tak piętrzą się i piętrzą, aż Szanowny Pan łapie za brzeg kartonika, chcąc wyciągnąć go spod sterty zakupów. Pech chciał, że pudełko się przechyliło, a zawartość spotkała się z podłogą, roztrzaskując się na kilka kawałków. I w końcu następuje kluczowe pytanie Szanownego Pana:
- Można to wymienić?
Pani kasjerka grzecznie zaprzecza. Na co Szanowny Pan do swojej ukochanej:
- Widzisz, k...o, szmato, wszystko twoja wina!
Szanowna Pani chyba przyzwyczajona (albo aż tak zawstydzona), bo nawet nie zareagowała...
sklepy
Ocena:
333
(415)
Komentarze