Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65606

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Nadopiekuńczość rodziców i ich ambicje (przekładane na dzieci, a jakże) nigdy nie przestaną mnie zadziwiać...

Obecnie kończę szóstą klasę szkoły podstawowej. W mojej klasie są bliźniaczki, które nazwę Kasia i Ola. Obydwie są klasycznym przykładem dzieci takich właśnie rodziców.

Kasia i Ola uczą się dziennie od czterech do sześciu godzin. Nie mogą wychodzić same na dwór, a jeśli już wyjdą, to pod czujnym okiem mamy (tudzież taty) z okna. Dopiero od drugiego semestru tej klasy wracają same do domu - a do przebycia mają drogę krótszą od mojej, jest to może z sześćset metrów. Kasia i Ola NIGDY (od klasy czwartej!) nie zgłosiły nieprzygotowania. Nigdy. Na lekcjach siedzą jak posągi, nie odpowiedzą "tak" lub "nie", kręcą jedynie głową. Nie mogą chodzić do kolegów czy koleżanek. Kiedyś jedna z nich dostała czwórkę... Jej reakcja? Popłakała się. Widziałam też, jak mama dziewczyn na nie krzyczała, bo dostały za ściegi z techniki (tak, szyliśmy różne wzory, np. ścieg krzyżykowy czy łańcuszkowy) piątkę, a nie szóstkę.
Szczerze powiedziawszy... jestem w szoku. Rodzice chyba nie widzą, jaką krzywdę robią bliźniaczkom. To nie tak, że im zazdroszczę lub robię z igły widły, ale... powiedzcie mi, jakim cudem 12- czy 13-latki nie mogą wychodzić same na dwór albo wracać po szkole do domu?

P.S: Są to moje dość dobre koleżanki, stąd tyle wiem.

rodzice

Skomentuj (63) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 389 (631)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…