Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66083

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pisałem poprzednio o smrodzie i wróciło wspomnienie.

Lata 80’.

Nasz pies, znaczy suka, rasy bokser (Gusia). Kochane wielkie bydlę, ale ze swoim psim niepojętym światem i odchyłami, których nie udało się moim rodzicom oduczyć (rodzice wzięli ją od ludzi, którzy zupełnie sobie z nią nie radzili). Sikanie na łóżko i masowa eksterminacja okolicznych kotów, to było jej hobby. Kolejnym było tarzanie się w padlinie i gdy tylko wyniuchała porządnie zgniłą padlinę, to dla niej były najlepsze perfumy. Piekielny, kochany pies.

Często z rodzicami i oczywiście z psem, gdy tylko przyszedł sezon, jeździliśmy na grzyby. Lasy Sobiborskie, pełne grzybów, niezbadanych do końca historii, a czasem i jakiegoś truchła. Na przykład takiej sarny – dla Gusi pełen wypas. Wysmarowała się tym gnijącym mięsem od czubka nosa do końca jej krótkiego ogona. Potem, zanim się ją zobaczyło między drzewami, najpierw było ją czuć.

Cóż, zaczynało się ściemniać, czas wracać do domu – kilkanaście kilometrów jazdy maluszkiem z psem walącym tak, że łzy płynęły. Do domu! Jak najszybciej! Wszystkie okna pootwierane na oścież, gaz do podłogi i jazda, jakoś wytrzymamy. No ale niestety, jak pech, to pech. Maluszek zapierdzielający 130 km/h, z moją szanowną rodzicielką za kółkiem, został zhaltowany przez panów z MO. Pan milicjant ładnie zasalutował i się przedstawił, spytał: „A co pani tak szarżuje” i wkładając łeb do auta już zaczyna prosić o prawo jazdy. Wystarczyły dwa wdechy. Nagle wyprostował się wyglądając dość niewyraźnie, odsalutował i stwierdza: „Proszę jechać”. No to pojechaliśmy.

Czasem w środkach komunikacji miejskiej można spotkać potwornie śmierdzącego menela, zazwyczaj ma dokoła siebie mnóstwo wolnego miejsca. Inkarnacja Gusi? A może totalny smród jest sposobem, by wszyscy Ci dali święty spokój?

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 274 (322)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…