Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66453

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W związku z pozytywnym odbiorem mojej historii, postanowiłam opisać również dalszy rozwój szkolenia.

Egzamin sprawdzający gotowość do pracy odbył się dziś.
Zaliczyło 7 osób, pozostałe dwie – jak się można domyśleć chodzi o Szanowne Matki nie przekroczyły 30% poprawnych odpowiedzi, a wymagane było 75%.
Ale po kolei.

Dziś rano został nam przedstawiony grafik na czerwiec. Uwzględniając to, że jest on układany pod ponad 200 osób i każdy zgłasza wcześniej preferowane godziny pracy i ewentualne wolne, którego potrzebuje, ułożenie takiego grafiku, by dogodzić wszystkim jest niemożliwe.
(B) wpadła w histerię, gdy przy swoim nazwisku zobaczyła zmiany od 8 do 16. Bo ona NIE MOŻE! Ona ma przecież MAŁE DZIECKO! Poszedł foch, że ona się nie zgadza na takie warunki, to jest kpina i w bojowym nastroju poszła wykłócać się do przełożonej.

Gdy dowiedziała się, że może zamieniać się na zmiany z innymi pracownikami we własnym zakresie, ale oficjalny grafik nie zostanie zmieniony, postanowiła, że najlepszym sposobem na poradzenie sobie z tą sytuacją będzie metoda 'na złość babci odmrożę sobie uszy': podczas testu nie zajrzała nawet na stronę www, z której mogliśmy korzystać – były na niej wszystkie potrzebne informacje i nawet, jeśli nic się nie pamiętało, wszystko można było sprawdzić. Zaznaczała odpowiedzi A, B, C na przemian, nie czytając nawet treści kolejnych pytań. Nie zdała.

Druga Pani Mama nie potrafiła wpisać nawet poprawnej nazwy strony internetowej (rzecz szalenie trudna – nazwa firmy.pl), a trener umyślnie nie podpowiedział jej poprawnej pisowni. Po 3 tygodniach szkolenia warto byłoby wiedzieć, jak nazywa się firma, w której ubiega się o pracę. Własnych notatek nie posiadała, na szkoleniach średnio słuchała prowadzącego, więc na własną wiedzę liczyć nie mogła.
Po teście płacz i zgrzytanie zębów, bo one chcą test poprawić! Trener wyjaśnia, że nie przewidują takiej możliwości, ponieważ czasu na zrozumienie tematu było aż nadto.

Kariera Szanownych Pań skończyła się szybciej, niż się zaczęła, oczywiście wyzwiska w stronę kadry i innych uczestników szkolenia, bo niby niekoleżeńscy jesteśmy i nie pomogliśmy w potrzebie.
Jedyną pamiątką po pracy, której finalnie nie dostały są wspomnienia z firmowej imprezy, na którą oczywiście przybyły. Imprezę również postaram się opisać.

Na koniec smaczki z udziałem Pań, które zapamiętam na długo:

- Rozmowy podczas przerwy, odbywające się 10cm od osób jedzących drugie śniadanie:
(B) – Jak ja mojemu staremu mówię, że mu nie dam, to on na to, że sam se weźmie! Za kłaki i na wersalkę!
(K) – Eee, mojemu to już ledwo staje. Ale jak już się łóżkujemy (co to za słowo?!) to mu nie pozwalam w środku mi kończyć! Te prezerwatywy to drogie są, poza tym komu się chce do sklepu lecieć, jak go ochota najdzie, he he he!

Z trudem powstrzymałam odruch wymiotny, gdy rozmowa zeszła na temat wydzielin ich mężów i miejsc, gdzie trafiają. Reszta towarzystwa równie zniesmaczona, a na dyskretne pochrząkiwanie i zażenowanie na naszych twarzach nie reagowały.

O miłości dla zwierząt:
(B) – No, moja suka to pięć małych urodziła niedawno, nikt nie chce kupić.. A to ratlerki rasowe są!
(K) – A wywieźcie gdzieś za miasto, albo utopcie w wannie jak wasz mały będzie spał, żeby się dziecko nie zestresowało, że przy nim topicie.

„Ratlerki” z rasą nie miały nic wspólnego, zwykłe kundelki. B. pokazywała mi zdjęcia, bo byłam zainteresowana wzięciem dwóch szczeniaków dla babci, która mieszka na wsi i odkąd jej ukochany Nero zdechł ze starości, szuka mu godnego zastępstwa. B. wolała psy utopić, niż oddać za mniej, niż 350zł za sztukę.

Do tego wszystkiego dochodziło oczywiście robienie permanentnego syfu w pokoju socjalnym, z którego korzystaliśmy razem ze stałymi pracownikami i wyzwiska w stronę dziewczyn proszących o pościeranie rozlanego mleka, czy umycie po sobie naczyń. Bo przecież to gówniary jakieś, które nie mają prawa zwracać uwagi kobietom, które prowadzą własne gospodarstwa i o utrzymywaniu porządku wiedzą wszystko.

Jak dobrze, że tego testu nie zdały. Nie wytrzymałabym chyba kolejnych dni w ich obecności.

praca

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 508 (580)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…