Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66461

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat, z kategorii "piekielni właściciele zwierząt".

To było lato. Wybraliśmy się z moją dziewczyną na spacer nad jezioro, usiedliśmy sobie na pomoście i wygrzewaliśmy się w popołudniowych promieniach słońca. Dookoła ludzie spacerowali, jeździli rowerami, cud miód i sielanka.

Drogą obok jeziora przebiegał Pan Biegacz. Nagle zauważył jakiś ruch w pobliżu, obrócił się i zobaczył psa rasy wilczur biegnącego w jego stronę z rozdziawionym pyskiem i jęzorem na wierzchu. Różnie ludzie reagują w takich sytuacjach, być może Pan Biegacz miał jakieś niemiłe wspomnienia związane z psami, bo trochę spanikował i wypłacił mu dość potężnego kopniaka w formie samoobrony. Pies zawył, zrobił w tył zwrot i z podkulonym ogonem pomknął ku swojej Właścicielce. I teraz zaczyna się piekielność właściwa.

[W] (tonem, który sugerował popełnienie zbrodni najwyższego wymiaru): - Co Pan wyprawia?! Jak Pan śmie?!
[PB] (lekko zdezorientowany): - Przepraszam, ale Pani pies rzucił się na mnie więc się broniłem...
[W]: Ale przecież on by nic nie zrobił, on nie gryzie! On się tylko chciał bawić! Jak Pan może kopać niewinne zwierzęta! (dodając do psa przesłodzonym głosem: "chodź tu mój Babuleczku...", a wspomniany Babuleczek wtórował jej szczekaniem).

Na to Pan Biegacz stracił cierpliwość i zaczął krzyczeć, że pies biega bez smyczy ani kagańca i że on zaraz może wezwać Straż Miejską to zobaczymy kto ma rację. Właścicielki psa nie przestraszyło to ani trochę i nadal rozjuszona wrzeszczała na Pana Biegacza, a po chwili dołączyło jeszcze do niej kilka postronnych osób rozpaczających nad uciśnionym pieskiem. Wszyscy zgodnie ochrzaniali Pana Biegacza, więc sam nie wytrzymałem widząc taką niesprawiedliwość i krzyknąłem do niego, żeby się nie przejmował bo zachował się poprawnie i niech zignoruje tych ludzi. Pan Biegacz widocznie miał taki zamiar, rzucił mi przelotny uśmiech i pobiegł dalej.

Sami oceńcie, kto tu był bardziej piekielny. Ja w jego sytuacji zachowałbym się identycznie, a klasyczne teksty właścicieli typu "przecież on nie gryzie" są po prostu śmieszne. Pies to tylko zwierzę i nie wiadomo jak się zachowa, a nie był to kundelek wielkości kota tylko dość sporawy wilczur. Stąd apel do właścicieli psów i nie tylko: to, że Wasz pupil jest przyjazny w domu, nie oznacza, że tak samo się będzie zachowywał do obcych ludzi...

Skomentuj (86) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 316 (498)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…