Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66480

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym, jak do dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja.

Miałem współlokatorkę. Wspólne mieszkanie szło całkiem nieźle, bez większych problemów. Do czasu.
Słowem wyjaśnienia, jeśli chodzi o sprzątanie, dzieliliśmy się obowiązkami. Jednak jeśli chodziło o zmywanie, po pewnym czasie pojawił się problem. Dużo gotowałem, a co za tym idzie, dużo naczyń pozostawało do umycia. Nie zawsze chciało mi się robić to od razu, więc przez chwilę stały w zlewie. W tym czasie współlokatorka zazwyczaj gotowała sobie, naczynia wstawiając do zlewu. Gdy przychodziłem pozmywać w końcu swoje rzeczy, czasem zmywałem również i jej. Ot, ja nic nie stracę jak poświęcę na to parę minut więcej, a przynajmniej będzie nieco czyściej w kuchni.

Jednak po pewnym czasie okazało się, że szanowna współlokatorka przestała w ogóle pojawiać się w pobliżu zlewu w celu innym niż pozostawienie tam kolejnego garnka, talerza, czy kubka po kawie. Postanowiłem od tego momentu zmywać na bieżąco i sprawdzić co się stanie. Było to w poniedziałek.
Stosik naczyń urósł sporo. W okolicach czwartku, współlokatorka stwierdziła, że tak być nie może. Wywiązał się dialog:

[W]: Jak tak siedzisz w domu, to mógłbyś trochę ogarnąć w tej kuchni. (Plan miałem tak ułożony, że 2 dni miałem wolne).
[Ja]: Ok, z tym że tam nie ma moich rzeczy do mycia.
[W]: No i co z tego? Syf jest, trzeba posprzątać.

Przytaczanie całej dyskusji nie ma sensu, gdyż przybrała ona postać pętli. Ostatecznie gary stały do piątku. A współlokatorka w ramach sankcji przestała się odzywać. Co niestety nie świadczy o tym, że miałem spokój - stała się dość hałaśliwa, ale to materiał na inną historię.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 501 (543)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…