Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66531

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak strollowałem drogowego trolla.

Pedałuję sobie po skraju drogi i kątem okiem widzę że "śledzi" mnie jakiś dostawczak (tzn. jedzie już jakiś czas z metr za mną). Jeszcze bardziej przytulam się do krawężnika, bo myślę że może boi się wyprzedzić. Rzeczywiście przyspiesza, ale jedzie strasznie blisko mnie. Gdy jest dokładnie na mojej wysokości pasażer wychyla się przez okno i wrzeszczy mi prosto w ucho "UWAGA!". Odbijam na chodnik, ledwo udaje mi się nie rozbić o zaparkowane na chodniku auto. Dostawczak dodaje gazu i słyszę tylko oddalający się chichot.

Kawalarze nie przewidzieli chyba, że ze 100m dalej jest zakorkowane skrzyżowanie, na którym ich doganiam (w końcu to Łódź i godziny szczytu). Dojeżdżam od strony pasażera i pukam w szybkę, którą opuszczają. W środku siedzi dwóch młodzików ze zmieszanymi minami. Nastaje niezręczna cisza. Czekam na jakąś reakcję, oni chyba też (w głowie kalkuluję że jak będą dymy, to raczej dam radę - kolesie są po 70-80kg, ja 120kg, do tego w kasku i mam rower jako prowizoryczną tarczę lub sposób na szybką ucieczkę). Postawiam przerwać ciszę "Naprawdę nie mają Panowie nic do powiedzenia po takim dziecinnym zachowaniu?"

Pasażer totalnie ironicznie/niewinnym/zdziwionym tonem mówi:
- Aaa! To pan myślał że ja na pana krzyczałem? Nie no, ależ skąd! Do kolegi krzyczałem żeby na Pana uważał. - Po czym obydwaj patrzą po sobie mało subtelnie tłumiąc chichot.

Chwilę się zastanawiam jak zripostować (dostawczak nigdzie nie jedzie, światła się zmieniły ,ale korek jest taki że i tak się nie wstawią). Zsiadam z roweru. Ostentacyjnie wyjmuję ogromny pęk kluczy z kieszeni. Przykładam palec za drzwiami pasażera i zaczynam obchodzić dostawczaka dookoła prowadząc rower. Jadę tylko paznokciem po lakierze nie robiąc żadnych szkód.

Jak już jestem po drugiej stronie auta, to otwierają się drzwi kierowcy i wyskakuje koleś wrzeszcząc "KU@#$! TERAZ TO PRZEGIĄŁEŚ!". Schyla się do auta i spod siedzenia wyciąga duży klucz hydrauliczny.

Ja dla bezpieczeństwa staję za rowerem i pokazuję palcem na bok auta. Koleś przejeżdża palcem po moim "zadrapaniu" które jest tylko czystszym śladem w brudzie na karoserii. Z wielką satysfakcją i parodiując ton pasażera mówię
- Aaa! To pan myślał, że ja kluczem rysowałem? Nie no, ależ skąd! Tak tylko palcem sobie przejechałem. - Po czym szybko wsiadłem na rower i odjechałem piekielnie z siebie zadowolony (i żałujący, że nie posiadam kamerki rowerowej).

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 484 (622)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…