Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66628

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdarzyło mi się jechać samochodem z mężem i dziećmi przez Poznań. W pewnym momencie córy zauważyły napis na jednej z kamienic, coś w rodzaju "stop eksmisjom lokatorów" i zaczęły o niego wypytywać. Mój skorwiniały mąż zareagował typową dla niego gadką o niepłaceniu rachunków, roszczeniowych postawach, zarazie lewactwa i idiotach smarujących po murach.

Tylko dlatego, że kierował pojazdem, mój ślubny nie został pacnięty w swój gar poniemiecki. Bo gdy tylko spojrzałam na nazwę ulicy, skojarzyłam historię sprzed kilku lat.

Pracowałam wówczas na infolinii pewnej firmy telekomunikacyjnej. Odebrałam raz telefon od pewnej kobiety, która chciała się dowiedzieć o możliwość wypowiedzenia umowy. Opisałam jej całą procedurę, wyliczyłam opłatę (potocznie zwaną karą), poinformowałam o możliwości przeniesienia lub scedowania usługi oraz zadałam standardowe pytanie o przyczynę rezygnacji. W odpowiedzi usłyszałam szloch. Pomyślałam, że może chodzi o śmierć abonenta, zaczęłam więc delikatnie informować o różnych specjalnych sytuacjach, kiedy to umowę można rozwiązać bez dodatkowych kosztów.

W kobietę chyba wstąpiła nadzieja na ludzkie traktowanie, bo zaczęła mi się zwierzać. Okazało się, że kamienica, w której mieszkała, została sprzedana wraz z lokatorami. Przymuszono ją do wyprowadzki, nie proponując nic w zamian. (Jeżeli kogoś interesuje, jak to się odbywało, wystarczy wyszukać dowolny artykuł o kamienicy przy ul. Piaskowej. Ja w owym czasie jednak tej sprawy nie znałam. Tak więc ta rozmowa była pierwszym z nią zetknięciem). Z płaczem kilkakrotnie powtarzała, że przecież płaciła zawsze na czas, nie rozumiała, jak można tak człowieka po prostu z domu wyrzucić. Znalazła jakiś tymczasowy kąt u rodziny ale pozostały jej różne umowy, w tym i z naszą firmą. Tu też była "wzorową" abonentką, wszystko popłacone nieraz nawet z wyprzedzeniem. Rozmowa była trudna, z gatunku rozwalających i na długo pozostała w mojej pamięci.

Gdyby cokolwiek ode mnie w tej sprawie zależało... Niestety, mogłam jej poradzić tylko, aby wraz z rezygnacją przesłała opis sytuacji, w której się znalazła. Pamiętałam, że kiedyś pewnemu klientowi, któremu spaliła się siedziba firmy, skorygowano opłatę. Miałam szczerą nadzieję, że i ta historia zostanie potraktowana indywidualnie.

Zapisałam sobie nawet numer w systemie tej pani i po jakimś czasie sprawdziłam, co się dzieje. Rezygnacja wpłynęła, opłata została naliczona. Nie udało mi się jednak sprawdzić, czy klientka zastosowała się do mojej sugestii i poprosiła o indywidualne rozpatrzenie sprawy. Później przeniesiono mnie do innych obowiązków, ale śledziłam tą bulwersującą sprawę w gazetach i internecie. Z notatek w systemie wiem, że byłam pierwszą konsultantką, która nie zbyła tej klientki suchymi formułkami. Z kolei komentarze internautów zazwyczaj były takie, jak mojego męża: lokatorów oskarżano o niepłacenie czynszu i kłamstwa w mediach w celu wywołania współczucia albo nawet wyłudzenia jakichś pieniędzy.

A kto był piekielny? Na pewno firma - "czyściciele kamienic". Ale i mój pracodawca się nie popisał, a mężowi to już wygłosiłam odpowiednie kazanie i mam nadzieję, że pewne sprawy przestaną być dla niego proste i oczywiste.

Poznań ul. Piaskowa

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 230 (468)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…