Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67004

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio dosyć często pojawiają się historie o szukaniu pracy, czy też o szukaniu pracownika. Opiszę wam, jak to wygląda właśnie z tej drugiej strony.

Prowadzę działalność, jako podwykonawca pewnej firmy kurierskiej, sądzę że jednej z lepszych, jeżeli nie najlepszej, przez co pewnie i najdroższej. Zatrudniam kilku kierowców, stopniowo zwiększając liczbę samochodów i pracowników w mojej firmie, przez co muszę zatrudnić nowe osoby.

W związku z tym, że ani ja, ani firma dla której pracuję nie jesteśmy tzw. firmami krzak, to wymagania co do pracowników mamy też określone. Nie mogę sobie pozwolić na zatrudnienie osoby nieuczciwej, niesumiennej, czy po prostu leniwej. Doświadczenie w prowadzeniu samochodów dostawczych? Mile widziane, ale nie wymagam tego. Wolę zatrudnić uczciwego bez doświadczenia, ponieważ jak ktoś jeździ na co dzień swoim samochodem prywatnym, to przesiadka na busa to kwestia po prosu przyzwyczajenia się do gabarytów, co jest w stanie zrobić każdy w ciągu tygodnia-dwóch.

Zasada u mnie jest taka, że wynagrodzenie jest prowizyjne (ponieważ ja też jestem rozliczany prowizyjnie), czyli krótko mówiąc kierowcy dostają % od przychodu firmy, oczywiście wszystkie składki odprowadzam do ZUS, US itd. Dodatkowo wypłacam premie od zysku, czyli np. jak kierowca miał bardzo dużo paczek, więcej niż przeciętnie, zaoszczędził na paliwie itd. Dodatkowo każdy ma kartę paliwową na bezgotówkowe tankowanie samochodu służbowego, telefon bez limitu rozmów, strój służbowy jaki tylko chcą (kurtki, spodenki krótkie, długie itd.), za który oczywiście płacę ja, a nie firma kurierska. Przed podjęciem pracy każdy kierowca przechodzi obowiązkowe szkolenie teoretyczno-praktyczne w firmie kurierskiej, oraz już bezpośrednio z moimi pracownikami, które trwa ok. 2 tygodni.

Do rzeczy:

1. Zapraszam 10 osób na rozmowę kwalifikacyjną, na którą wynajmuję salę w mieście, w którym jest terminal firmy kurierskiej. Łatwiej jak ja podjadę do 10 osób, niż 10 osób ma jeździć do mnie 50km do miasta, w którym jest siedziba mojej firmy. Na rozmowę przychodzi 1 osoba, a faktura za salę 300zł.

2. Zatrudniam nowych kierowców, umowy podpisane, wiedzą jak praca wygląda i są zdecydowani. Przychodzi dzień szkolenia - nie ma ich, ani żadnego kontaktu z nimi (czyli sądzę że raczej olali temat niż się coś złego im stało). I cały cykl szkoleniowy idzie w kanał, bo szkolenia są maksymalnie raz w miesiącu, więc trzeba na przyszły miesiąc szukać nowego pracownika.

3. Nowy pracownik przeszedł szkolenie, zaczyna już jeździć sam na własny rachunek (czyli zarabiać już prawdziwe pieniądze, a nie jakąś część, którą płacę za szkolenia - wiadomo, nikt nie będzie za darmo pracował)... Po tygodniu nienagannej pracy dostaję rano telefon od koordynatora, że kierowcy nie ma drugi dzień w pracy i co się z nim dzieje? Dzwonię do kierowcy, pytam, może się coś stało? Ale nie... on po prostu jednak już nie chce pracować, a nie mógł zadzwonić, bo nie miał nic na koncie (jeszcze nie zdążył dostać telefonu służbowego)...

4. Kierowca jeździ już miesiąc i nagle zaczynają się problemy. Zaczyna brakować pieniędzy za paczki, brakuje mu dokumentów przewozowych (brak podpisanych odbiorów paczek przez klientów). Nie są to jednorazowe przypadki, bo wiadomo, każdy może się pomylić w wydawaniu reszty za pobrania, ale codziennie i to niemałe kwoty? W końcu już mu powiedziałem prosto z mostu, że ma wziąć kalkulator i przy kliencie liczyć ile ma wydać reszty, skoro się tak często myli i pamiętać o pobraniach za paczki... nie pomogło. Efekt? 1500zł brakuje na koniec miesiąca, za co ja muszę zapłacić (oczywiście odjąłem mu to z wypłaty). Kierowcy podziękowałem za współpracę, ale powiedziałem, że jeżeli przez weekend podjedzie do klientów, zbierze zaległe podpisy i pieniądze, to firma kurierska zgodziła się to uwzględnić i zmniejszyć te noty karne. Odpowiedź? "Nie, bo jadę na weekend do dziewczyny"... No ok, Twój problem, nie mój.

Uwierzcie mi, że na 100 przeczytanych CV, na 30 zaplanowanych rozmów rekrutacyjnych odbywa się 5, z czego na szkolenie wybieram 2 osoby... przychodzi 1. Teraz na 3 takie osoby które ukończą szkolenie dłuższą współpracę podejmuję z 1. I nie ma pracy w naszym kraju? Naprawdę? Ja chcąc dać pracę uczciwym ludziom, daję ją takim cwaniaczkom właśnie. Nie dość że taki uczciwy i sumienny np. nie dostanie pracy przez takich ludzi, to jeszcze mój samochód wtedy stoi miesiąc na terminalu i nie zarabia na siebie, a wiadomo... ubezpieczycieli, ZUS i innych nie interesuje czy masz za co zapłacić.

Już pomijam oczekiwania typu "chcę pracować w godzinach 9-14 i zarabiać 4000zł na rękę niezależnie od tego czy przyjdę do pracy, czy nie", albo "szwagier pracuje w DPD na czarno i zarabia więcej, to mi się to nie opłaca". No pewnie, najlepiej... ciekawe tylko co jak np. będzie miał jakiś nieszczęśliwy wypadek, a robiąc kilka tys. km w miesiącu może się niestety coś przydarzyć? Czego oczywiście nikomu nie życzę.

Żeby nie było niejasności, zatrudniam na początek na umowę zlecenie. Myślę, że jest to dosyć logiczne i uczciwe przy podejściu 'niech pracodawca ma koszty, zapłaci za psychotesty, lekarza, szkolenia itd., a ja popracuję tydzień'. Jak z kimś dłużej współpracuję to nie robię problemów z umowami o pracę.

Skomentuj (60) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 434 (500)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…