Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67112

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niedawno przeczytana historia o jakości obsługi w sklepie Carrefour przypomniała mi, iż niewiele się w tej kwestii zmieniło od czasu kiedy ta sieć jeszcze raczkowała w Polsce.

Słowem wstępu, na studiach mój czas w okresach wiosenno-jesiennych dzieliłam pomiędzy uczelnię oraz sąd, gdzie pracowałam na zleceniówkach w czasie urlopu innych pracowników. Konieczność szybkiego i sprawnego poruszania się pomiędzy tymi dwoma miejscówkami, zwłaszcza w okresie sesji, wymusiły na mnie zakup jakiegoś środka transportu. Komunikacja miejska wymagała dwóch przesiadek, na samochód stać mnie nie było, rower niestety odpadał - kwestie zdrowotne. Mój wybór padł więc na skuter.

To były jeszcze czasy, kiedy branża sprzedaży tych wdzięcznych maszyn kulała. Otwierane były liczne wypożyczalnie, ale tylko w niektórych sklepach rowerowych można było kupić skutek, zwykle w dość wysokiej cenie. Dlatego bardzo skusiła mnie oferta promocji w sklepie Carrefour na sprzedaż małego, miejskiego skutera za kwotę 1.699 zł. Cena bardzo przystępna, możliwość sprzedaży ratalnej, więc lecę zobaczyć to cudo.

Podejście pierwsze:
Jest. Na sklepie stoi ładny, żółty skuterek, akurat z rodzaju tych na których miałam okazję jeździć. Znalazł się pracownik z kluczykiem, wszystko działa, plastiki nie latają, światła w porządku. No pewnie, że biorę.
Skuter stał w blokadzie, do której najwyraźniej nie było klucza czy innego wihajstra. Jak mi wyjaśniono, pracownik za to odpowiedzialny jest na zwolnieniu (tak, z kluczem w domu). Ma być za 2 dni.

Dwa dni później - podejście drugie:
Pracownika nadal nie ma, będzie jutro, ale w tym czasie mogę załatwić sprawy w punkcie obsługi ratalnej. Po wypełnieniu wszystkich papierków, okazało się, że mam zdolność kredytową na zakup skutera, oczywiście z obowiązkowym ubezpieczeniem. Jak przyjdę jutro wszystko będzie czekać.

A guzik - podejście trzecie: (na szczęście z rodzicem).
Pracownik od magicznego klucza jest, ale klucza nie ma. O ile dobrze pamiętam, to skuter przyjechał w takim zabezpieczeniu i nikt nie pomyślał, żeby zadbać o możliwość jego otwarcia. Na jutro jednak będzie otwarte (aha, a wcześniej nie mogło).

Idę do punktu obsługi - dokumentów z wczoraj już nie ma, bo pracownica się pomyliła. Wypełniamy jeszcze raz, o funkcji zapisz jako też nikt nie pomyślał. Weryfikacja i ZONK - nie mam zdolności kredytowej w Lukas Banku. Moja mama, która mi towarzyszyła, zgodziła się wziąć to na siebie. Udało się, ale nie wezmę kredytu i nie zakończę transakcji bez zabrania skutera ze sklepu, a to na razie niemożliwe.

Podejście czwarte:
Blokada rozpiłowana (:)), skuter stoi jakiś metr dalej niż w ciągu ostatnich moich wizyt w tym przybytku i cały jego bok jest wyraźnie porysowany. Pewnie w nocy ktoś przejechał ten bok sztaplarką. Pracownik patrzy na rysy, które chyba zrobił wściekły ryś, patrzy na mnie i z pełną powagą zadaje pytanie "To co bierze Pani?"
Szczerze - powinnam już wtedy odpuścić, ale obietnica sprowadzenia nowego skutera z magazynu przekonała mnie do kolejnej wizyty.

Podejście piąte (zadzwonili tydzień później):
W wielkim skrócie - nowy stoi, wszystko działa, rozcinają blokadę (zastanawiałam się czy to ukryta kamera), znowu wypełnianie dokumentów ratalnych - weryfikacja negatywna na moją mamę. (?) Okazało się że źle wpisywali nasze nazwisko - poprzednio też, stąd moja weryfikacja też była negatywna. Poprawiamy, a ja kwitnę z matką w tym supermarkecie już czwartą godzinę, nie wspominając o tym, że znaczną część czasu spędziłam na samodzielnym szukaniu pracowników odpowiedzialnych za różne elementy naszej niedoszłej transakcji.

Po godzinie, system zweryfikował moją zdolność kredytową - tym razem mogę wziąć go samodzielnie - bank ten sam. Wszystko teoretycznie załatwione, gdy podpiszę umowę mogę w zasadzie jechać. ALE - na umowie są inne raty - znacznie wyższe, w dodatku zamiast 16 rat na umowie jest ich 20. Suma zakupu znacznie wyższa niż wcześniej. Dobijam, już bardzo zmęczona do babki w punkcie ratalnym, a ta z rozbrajającym uśmiechem oświadcza mi, iż "Promocja na ten produkt się skończyła, od dwóch dni skuter kosztuje już 2.999 zł".

Nie wytrzymałam nerwowo - walnęłam jej dokumenty na biurko i po prostu wyszłam. A skuter i tak kupiłam - sprowadziłam używany z Niemiec.

Carrefour

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 566 (634)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…