Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67598

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym, dlaczego lepiej skonsultować się z lekarzem i/lub farmaceutą.

Sytuacja 1.
Przyszła do apteki pani, która od razu wiedziała co chce kupić. Podeszła do mnie i rzecze:
- Klemastyninę (tak powiedziała) w płynie poproszę.
- Przepraszam, ale Clemastyna na receptę jest.
- O kurcze, a ja tak potrzebuję...
Weekend był, wieczór późny, pomyślałam że może się zlituję nad kobieciną. Ale postanowiłam zadać parę pytań kontrolnych.
- A dla kogo miałby być ten syrop i na co?
- Dla synka, ospę ma i go strasznie swędzi.

Zapaliła mi się lampka, ponieważ Clemastin bardzo rzadko, jeżeli w ogóle przepisuje się przy ospie, zazwyczaj daje się puder płynny z benzokainą, gencjanę, ewentualnie hydroksyzynę (na rp.) w syropie żeby dzieciaczka uspokoić, jeżeli naprawdę swędzi.

- U lekarza była pani może?
- Byłam, zapisał mi puder i taki syrop, coś na H, ale bardzo słodki jest i nie chce mi go pić, ale strasznie się drze, że go swędzi i się drapie, a koleżanka mi powiedziała że ta klemastynina (sic!) jest na swędzenia dobra, to pomyślałam że kupię i posmaruję.
- A koleżanka nie mówiła, że Clemastyna jest do picia?
- No mówiła, ale tak gadałam z nią i to jest płyn, no nie? To może spróbuje posmarować mu te krostki, bo on słodkich nie chce mi pić.

Z oczu pani biła niewinność i dziewictwo umysłowe, ale niestety musiałam zmusić ją do myślenia.

- Chce pani smarować dziecku sączące się ranki słodkim syropem? Poza tym ten lek z tego co mi wiadomo stosuje się tylko wewnętrznie!
- Aaa... to ja nie chcę, bo on mi i tak słodkiego nie wypije, jakoś musi wytrzymać.

Pani pożegnała się i wyszła, zostawiając mnie osłupiałą. I współczuję dzieciakowi mamusi, bo jeszcze kiedyś zechce dawać mu czopki doustnie, a maścią będzie chleb smarować...

Sytuacja 2.
Rady babci czasem lepiej skonsultować z fachowcem.
Pani, lat ok 28 + chłopczyk ok 3 lata. Dziecko osmarkane, lekko zapłakane, widać że coś je boli, ale stara się trzymać dzielnie.
- Czy może pani mi coś poradzić na oparzenie słoneczne? Bo synek był dwa dni u babci, pierwszego dnia puściła go na ogródek w samych spodenkach i czapeczce, i go poparzyło, a babcia smarowała go spirytusem, i zobaczy pani jak to wygląda teraz..

Mama mądrze zrobiła, zarzuciła dziecku lekką rozpinaną koszulkę tylko na ramiona i zapięła na jeden guzik pod szyją. A pod koszulką... spalone całe plecy, buraczkowe wręcz, klatka piersiowa trochę mniej, na barkach małe pęcherzyki wypełnione surowicą, niektóre popękały. Cud ze udaru dzieciak nie dostał. A babcia po otwartych pęcherzach spirytusem... Na miejscu w aptece mama zaaplikowała Pantenol w piance, młody aż syknął, łzy poszły, ale stał dzielnie. Dostał lizaka ode mnie na pocieszenie, uśmiechnął się (mocno krzywo i ze łzami w oczach, ale się uśmiechnął) i poszli z odpowiednimi zaleceniami do domu (chłodne okłady, dużo płynów itp). A babcia chciała dobrze...

P.S 1: Gwoli ścisłości, bo kwestia istotna a nie napisałam - w zaleceniach dla mamy było powiedziane oczywiście aby udała się do lekarza kontrolnie jeszcze tego samego dnia, podejrzewam że poszła.
P.S 2: Sam pomysł polewania spirytusem nie wydaje się zły, bo spirytus parując ze skóry ochładza ją, ale jednocześnie wysusza. Najlepiej poparzona skórę nawilżać i regenerować. A poza tym polewanie otwartych ranek spirytusem trzylatkowi jest nieco sadystyczne.

Sytuacja 3.
Pani, lat ok. 30.
- Poproszę witaminę B.
- Ale jaką B?
- Noo... B.
- Ale B jest B1, B2, B6, B12, b complex...
- Nie wiem, koleżanka mówiła B.
- A co koleżance jest? Zajady, anemia?
- A nie wiem, jak jest taka mądra to niech se sama kupi, do widzenia.

Jak wysyłacie kogoś do apteki to tłumaczcie mu dokładnie co potrzebujecie :)

Apteka

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 441 (481)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…