Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67639

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
O tym jak przez jedną samogłoskę mój znajomy stracił pracę.

Jak wiadomo często przychodzi nam pracować z ludźmi hmm... nie chcę napisać "głupimi", ale co najmniej takimi, którzy nie wiadomo jakim cudem dostali się na swoje stanowisko. Ma się wrażenie, że mają zawód "syn" lub "córka".

Jedną z takich współpracownic miał właśnie mój znajomy. Lalusiowata dziewczyna, za którą trzeba było wykonać całą pracę. Potrafiła wysłużyć się wszystkimi przy każdej czynności, sama spędzając czas ze swoim smartfonem. Nawet skserować trzeba było za nią. Wiadome było w biurze, że na nią na pewno nie można liczyć. Roboczo niech będzie jej Martyna.

Z kolei znajomemu któregoś razu po prostu puściły nerwy, bo było bardzo dużo pracy i nikt poza Martyną nie myślał o żadnej przerwie, papierosie, jedzeniu czy toalecie. Wszyscy pracują w pocie czoła i dodatkowe ręce do pracy są na wagę złota. Ręce, które teoretycznie powinny pracować, bo projekt był przewidziany na konkretną liczbę osób,a przy braku jednej, deadline był niemożliwy praktycznie do zrealizowania.

W takiej atmosferze mój znajomy poprosił Martynę o bodajze skserowanie czegoś (czy tam użycie faksu, drukarki, nie pamiętam). Martyna odmówiła wyjaśniając, że ona nie umie obsługiwać takich maszyn. Serio tak powiedziała.

Znajomy nie wytrzymał i niestety wypalił:
- No czy Ty naprawdę KU..A nie wiesz jak to zrobić???

Nastała cisza, po której Martyna skierowała się wprost do kierownictwa. Znajomy w tym czasie zdążył ochłonąć, wszyscy zrobili sobie przerwę. Po kilku minutach wchodzi szef i dialog nastąpił o taki:

S - szef Z - znajomy P - pracownicy (reszta grupy) M - Martyna

S - Nie będziesz wyzywał swoich pracowników!
Z - Słucham?
S - Przed chwilą Martyna powiedziała, ze jej ubliżyłeś, a to jest w tej firmie niedopuszczalne rozumiesz?? (podnosi głos)
Z - Chwileczkę, nic takiego nie powiedziałem!
M - A właśnie że tak! Nazwałeś mnie Ku..ą!
Z - Nieprawda!
M - Owszem!
P - Potwierdzamy wersję Z. Powiedział "kur.A", a nie "Kur.O".
S - A dlaczego użył tego słowa?
P - Szefie, jest napięta atmosfera, dużo pracy...
S - Widzę, że za dużo chyba, skoro więc nie radzicie sobie psychicznie z takim stresem, to może trzeba zmienić pracę? (żelazna logika - pozbyć się pracownika, bo jest za dużo roboty).
Z - Szefie to nie o to chodzi, ja..
S- Przeproś.
Z - Słucham?
S - Przeproś Martynę tu i teraz za to jak ją nazwałeś.
Z - Nie zrobię tego, bo tak nie powiedziałem. Nie mogłem tak powiedzieć, bo ja w ten sposób o Martynie nie myślę.
S - Mimo to przeproś (!)

Znajomy przekalkulował, że zabawa w przedszkole, a tak tu nastąpiła, jest mniejszym złem niż utrata pracy.

Z - (westchnął) Dobrze przepraszam.
S - A za co?
Z - Że wybuchłem na Martynę (zgodnie z prawdą)
S - Nie, nie za to masz przeprosić. I to pełnym zdaniem proszę.

Fantastyczny szef, doprawdy.

I wtedy nastąpiło coś, czego nie spodziewał się nikt w firmie. Znajomy pożegnał się uprzejmie, po czym opuścił salę. Następnego dnia kolejne cztery osoby z sześcioosobowej grupy przysłało mailem zwolnienia lekarskie. Piątym członkiem zespołu był znajomy. Martyna została więc sama.

Jak sobie poradziła tego nie wie nikt. Znajomego niestety czeka sąd, bo dyscyplinarka kiepsko wygląda w papierach :/

EDIT: haha! rozmawiałam wczoraj z tym znajomym i dowiedziałam się, że:
1) Jak wyszedł z pokoju to było już mniej więcej półtorej godziny po planowej godzinie końca pracy.
2) Za nadgodziny przez dwa lata pracy w tej firmie NIGDY nie otrzymał żadnych pieniędzy.
3) Jak sam przyznał, zaraz po wyjściu udał się do toalety, by następnie ubrać się i wyjść.
4) Wezwano znajomego do wyjaśnienia, dlaczego opuścił miejsce pracy. A z niego bystry chłopak :D Nie stawił się, lecz zadzwonił do najwyższej góry firmowej. I zdziwiony powiedział:
"Ależ jak to bez wyjaśnienia? Przecież mój przełożony jak mnie tylko zobaczył kazał mi iść do domu. Martyna, moja koleżanka, poszła po niego bo zobaczyła, że kiepsko wyglądam i chyba jestem chory. Przyprowadziła szefa i ten jak mnie zobaczył to rzeczywiście kazał mi pójść do domu. Wyszedłem, poszedłem jeszcze do toalety, pożegnałem się z ochroną i tyle. Jeszcze tego samego dnia udałem się do przychodni, gdzie otrzymałem zwolnienie, które do państwa przesłałem. W związku z tym nie rozumiem o co chodzi".
5) Wersję znajomego potwierdzono na kamerach, które rejestrują tylko obraz bez dźwięku. Wszyscy członkowie grupy poza Martyną potwierdzili wersję znajomego. Wystarczyło się wcześniej porozumieć;) A dlaczego wszyscy jak leci przysłali zwolnienia lekarskie? To proste: "wszyscy siedzieliśmy po 12 godzin w tym samym pomieszczeniu w pocie czoła, więc nie trudno było się zarazić.
6) Jak Martynka i jej projekt, tego nie wiem. Bo znajomy też nie wie. Siedzą wszyscy na razie na zwolnieniu.

szef przedszkolanka

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 802 (850)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…