Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#68499

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się historia z czasów mojej "gimby", kiedy byłem zafascynowany kostką rubika. Układałem i uczyłem się coraz trudniejszych algorytmów, kupowałem wszelakie wariacje zwykłej kostki itd.

Sytuacja miała miejsce latem, na kolonii nad morzem. Wybieraliśmy się na miasteczko, pani nas zostawiała, my mieliśmy czas dla siebie i chodzimy gdzie chcemy, żeby się potem spotkać w jednym miejscu i wrócić do ośrodka. Oczywiście z plecakiem, coby zakupić jakieś ewentualne pamiątki czy rzeczy, które zawsze chciałem mieć, ale o tym nie wiedziałem, normalka.

Tak przechadzając się z kolegą miasteczkiem miałem swoją zwykłą kostkę 3x3 w ręku bez konkretnego powodu, przyznam, że trochę dla szpanu :D pragnę nadmienić, że jeśli ktoś się tym interesuje, to wie, że nie układa się na kostce za 10zł z kiosku, która ledwo się rusza. Moja kosztowała ok. 65zł + każdą kostkę smaruje się od wewnątrz od czasu do czasu lubrykantem, żeby płynniej chodziła, nie popowała (nie rozwalała się sama z siebie przez szybkie ruchy) i taki smar kosztuje 20zł za 25ml.

Przechodziliśmy obok małego spożywczaka, obok wejścia stał jakiś chłopiec, który bawił się taką kostką z kiosku, a ja podszedłem do niego i powiedziałem, że pokażę mu jak ułożyć. Dałem mu swoją do ręki, wziąłem jego i zacząłem układać. Szło BARDZO OPORNIE. Młody zafascynowany, że ktoś to umie ułożyć, mi też to jakąś satysfakcję sprawia. W połowie układania wychodzi ze sklepu jego matka, łapie go za rękę nie zwracając na mnie uwagi i odchodzi ciągnąc go, ja tak stoję i myślę, że trzeba za nią ruszyć, ale młody próbuje coś powiedzieć, pokazuje mamie kostkę... I wtedy się, łagodnie mówiąc, wkurzyłem/zestresowałem tym co ona zrobiła, otóż wyrwała kostkę młodemu i wyrzuciła ją prosto na jezdnię. Nie trudno jest przewidzieć, że kostka się rozleciała na części pierwsze i jakieś auto po prostu sobie przejechało akurat po krzyżaku, na którym wszystkie części się opierają... Do wyrzucenia, trzeba kupić nowe. Kiedy auto przejechało, kolega pomógł mi pozbierać części i szybko pobiegliśmy za piekielną panią. Powiedzieliśmy jak sytuacja wygląda, dyskutowaliśmy przez chwilę, ale ona "ma to głęboko w poważaniu, że co to jest, głupia kostka!" Oczywiście używając różnorakich wulgaryzmów, nazywając nas gównażerią i obrażając za zawracanie jej majestatycznych 4 liter. Tłumaczenia nie pomogły, nawet młodego. Odeszła.

Z tym kolegą byliśmy bardzo piekielną gównażerią, więc obudził się w nas demon. Powiedział, że kupi dwa małe jakże popularne lody świderki śmietankowo-czekoladowe za 3zł - wielkie dzięki Marcin! - Postanowiliśmy publicznie upokorzyć piekielną panią. Potruchtaliśmy za nią. Pamiętacie jak zimą jako szczyle zachodziło się od tyłu i nacierało się od tyłu śniegiem po twarzy? Zrobiliśmy to samo, tylko z lodami. Nie powiem, było to bardzo niemiłym gestem... Ale jakie piękne uczucie było spojrzeć na biało-brązowo-czerwoną twarz pani, która przez chwilę stała oniemiona tym, co się stało, a my uciekliśmy, :))) Kto był bardziej piekielny według was?

Wystarczyłoby zwykłe przepraszam, bo to w sumie trochę moja wina, mogła nie wiedzieć, ale jej synek, ja i mój kolega... Straciłem 35 zł na części, wyczyszczenie i smarowanie od nowa całej kostki, mogłem coś fajnego sobie za to kupić, ale nie żałuję, wspominam jej oburzenie i złość jako miłą anegdotkę.

Pragnę jeszcze zwrócić uwagę, że przemiła pani naprawdę nas objechała przez kilka pokoleń, zupełnie bez powodu, a jako, że mściwi "chuliganie" nie lubili ludzi z jakimś syndromem wiecznego okresu i uważania się za pępek świata (z wypowiedzi można było taki wniosek wyciągnąć) to zrobili to, co im burzujący testosteron przyniósł do głowy, nie piszę też, że jestem z tego dumny.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 84 (310)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…