Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68746

przez ~melusyna ·
| Do ulubionych
Zainspirowana ostatnimi historiami o służbie zdrowia chciała bym podzielić się z Wami kilkoma przemyśleniami. Od kuchni....

Pracowałam swojego czasu w całkiem sporej przychodni, lekarze rodzinni, specjaliści. Naprawdę spory młyn.

1. Lekarze rodzinni.
Codziennie, 8-18 przyjmowało minimum trzech lekarzy "dla dorosłych" i jeden pediatra. Generalnie system umawiania się na wizyty był bezproblemowy, dziś można było się umówić nawet na za tydzień. Przy takiej ilości lekarzy nie było też przeważnie problemu dostać się na już. Pacjenci umawiani na konkretne godziny, szło sprawnie.
Problemem był zawsze pediatra, a najbardziej reprezentacyjne były piątki. Zawsze zapchane do granic możliwości. Tutaj muszę zaznaczyć, że rejestratorki w sytuacji kiedy wolnego miejsca nie było, a pacjent nalegał starały się zebrać podstawowy wywiad, żeby zapytać lekarza czy w takim a nie innym wypadku przyjmie dodatkowego pacjenta. W sytuacjach naprawdę poważnych lekarz nie odmawia.

[MamaMałegoPacjenta] Proszę zarejestrować mojego syna na już, teraz, natychmiast.
[Rejestratorka] Bardzo mi przykro, ale w dniu dzisiejszym nie mamy już wolnych miejsc,
[MMP] Ale jak to?! Moje dziecko jest bardzo chore! Kaszle, bardzo mocno, dusi się!
[R] Dobrze, co się dokładnie dzieje, od kiedy, i czy są jakieś inne objawy?
[MMP] Chory jest od poniedziałku...
[R] ???!!!!

albo druga wersja

[R] Dobrze, lekarz się zgadza, proszę przyjechać teraz bo jest luźniej.
[MMP] Ale proszę Panią, dziecko jest w przedszkolu, dobieram je o 15.

Chore dzieci pomiędzy zdrowymi? Żaden problem, rodzice rejestrując dzieci, kłamią i mówią, że np. na bilans chcą się umówić.

2. Specjaliści.
Jakie są terminy do specjalistów każdy z nas wie. Z niektórymi nie ma problemów, z innymi jest gehenna.

[P] Już teraz do ortopedy, proszę mnie zapisać!
[R] Tu następuje przedstawienie terminów.
[P] Ale to jest uraz i boli.
Czytam skierowanie, a tam: "Uraz stopy prawej z sierpnia zeszłego roku".

Jak u lekarza rodzinnego, pacjenci umawiani na konkretną godzinę. Co nie przeszkadza im przychodzić 2h wcześniej i wpychać się wcześniej.
Wprowadziliśmy numerki.... Skończyło się bójką pod gabinetem ortopedy.

[P] Proszę mnie zarejestrować do neurologa, prywatnie, na dziś.
[R] Bardzo mi przykro, ale lekarz ma dziś tylu pacjentów, że nie wyjdzie z przychodni przed 22.
[P] Nie ma problemu, może być po 22.
I ludzie nie rozumieją, że pracujemy do 21.

Mylenie urologa / neurologa / ginekologa ...... nagminne.
A wszelkie próby ustalenia o jakiego specjalistę chodzi, kończyły się zwyzywaniem, że robimy z pacjenta idiotę, bo on wie do kogo chce iść.

Większość wizyt była telefonicznie przez nas potwierdzana. Dziś mówi że będzie, jutro się nie pojawia. W to miejsce mogłaby przyjść naprawdę chora osoba.
Hitem był Pan, który o 18 zrezygnował z wizyty, a o 20 się pojawił i twierdził że niczego nie odwoływał. Numer tel. sprawdzony - zgadza się. Nieprawdopodobne...

3. Rejestracja.
Pacjenci potrafili pójść za nami do toalety, "bo chcą tylko o coś zapytać".

Chciałabym zaznaczyć, że naprawdę są przychodnie w których rejestratorki to naprawdę miłe osoby, stające na głowie, żeby każdy był zadowolony i lekarz i pacjent. A takie, a nie inne terminy nie wynikają z ich złej woli, bo niektórym się wydaje, że baba wstała lewą nogą i termin do neurologa dla zabawy daje na za rok.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 251 (343)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…