Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68806

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Udzielam korepetycji z języka angielskiego...
Jestem też studentką, prowadzę zajęcia w przedszkolu, tłumaczę dla miejskiego teatru, więc muszę tutaj podkreślić, że bardzo dokładnie planuje swój kalendarz tak, aby chodzić na wszystkie zajęcia, zdążyć na korepetycje i jeszcze znaleźć czas na naukę i skrupulatnie się trzymam tego mojego planu.

W połowie września zadzwoniła do mnie pewna pani czy zgodzę się za cenę, którą podałam w ogłoszeniu cytuję: "uczyć od zera dwójkę dzieciaczków po pół godziny bo więcej nie wytrzymają." No ok, rzeczywiście dzieciom generalnie ciężko jest się skupić, więc wszystko pięknie.

Do momentu kiedy weszłam do domu i moim oczom ukazała się dziewczyna w 1 klasie technikum i chłopak w klasie 3. Ja miałam ze sobą materiały typowo przyjazne dla dzieci przygotowane pod naukę od zera. Szanowna mama dwójki zażądała okazania legitymacji studenckiej, myślę spoko, nie mam przecież nic do ukrycia. Powód? Pewnego dnia przyszła do niej na korki dziewczynka z 6 klasy podstawówki i wcisnęła jej że jest na 2 roku studiów. (Uczę dzieci w tym wieku i nigdy nie pomyliłabym ich ze studentami ale ok.)

Pani mówi że każde po pół godziny, żeby się nie przestraszyli (??). Jak już przyjechałam to stwierdziłam, że zrobię to co się da w pół godziny (a niewiele) i jakoś to rozwiążę potem. Okazało się, że oboje siedzieli ze mną całą godzinę mimo, że materiał różnił się diametralnie i jedno wtrącało się do drugiego. No nic, okazało się, że się przeprowadzili, mieli inny język wcześniej i nauczyciele dali im czas do półrocza na nadgonienie (tak na pewno w pół godziny tygodniowo od zera nadgonimy to do poziomu upper intermediate). No ale ok, dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.

Pani umówiła się na dzień następny i zapłaciła mi 30% tego na co się umawialiśmy, mimo że powinnam od dwójki wziąć za 2 osoby z jakąś tam obniżką... gdyż stwierdziła, że nie wybrała sobie pieniędzy z bankomatu. No ok, zdarza się.
Ważne dla historii jest to, że umówili się na 18 gdyż na 17 mają niemiecki.

Zajeżdżam, pani otwiera i twierdzi, że dziś lekcja odbyć się nie może, bo dzieci mają wirusa, nie wychodzą z toalety. Pytam czy nie mogła chociaż wysłać smsa, nie traciłabym ani czasu ani paliwa. Pani stwierdziła, że nie dzwoniła bo myślała, że im przejdzie. Wcisnęła mi resztę pieniędzy do ręki i powiedziała, że będzie dzwonić.

Szczerze mówiąc po tej akcji totalnie kobietę olałam i zajęłam się swoimi sprawami, bo mimo mojego młodego wieku szanuję czas swój i innych. Pani miała szczęście, że stało się to we wrześniu, kiedy jeszcze mój plan wyklucza zajęcia.

Na koniec hit hitów. Wczoraj dostaję od pani sms o treści: "proszę przyjść jutro na 18". No nie, nie poszłam. Ale jestem wychowana tak, że poinformowałam panią, że nasza współpraca dobiegła końca.
Studenci udzielający korepetycji - nie dajmy się wyfrajerzyć, szanujmy siebie, naszą wiedzę i czas - nasz i uczniów.

uslugi

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 326 (364)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…