Po dłuższej nieobecności, nadrabiając czytanie natrafiłam na historię o tym, jak pracownica urządzała sobie darmowe solarium za pomocą lamp UV-C i od razu przypomniały mi się przeboje w byłej pracy.
Pracowałam wtedy w firmie produkcyjnej, zajmującej się kosmetykami. Wiadomo, że przy takich produktach trzeba pracować w odpowiednich sterylnych warunkach, więc hale produkcyjne były zaopatrzone w takie właśnie lampy UV-C, włączane tylko wtedy, kiedy nikogo nie było w pracy.
Pracowałam tam na noc razem z dwiema innymi osobami, my zaczynaliśmy o godzinie 18, druga zmiana kończyła o 22.
Genialne "koleżanki" zrobiły nam raz niewinnego psikusa. Niewinnego tylko według nich. Wychodząc z pracy włączyły nam lampy UV-C tam gdzie akurat danego dnia pracowaliśmy.
Światło na hali zapalone, nie było więc widać towarzyszącej im niebieskawej poświaty. Zafundowały nam jedyne 12 godzin naświetlania.
Koleżanka skoczyła z zapaleniem spojówek, a ja z poparzoną skórą, z którą później miałam spore problemy, bo ciągle była przesuszona.
Zero skruchy z ich strony, bo to przecież tylko żarty były!
Pracowałam wtedy w firmie produkcyjnej, zajmującej się kosmetykami. Wiadomo, że przy takich produktach trzeba pracować w odpowiednich sterylnych warunkach, więc hale produkcyjne były zaopatrzone w takie właśnie lampy UV-C, włączane tylko wtedy, kiedy nikogo nie było w pracy.
Pracowałam tam na noc razem z dwiema innymi osobami, my zaczynaliśmy o godzinie 18, druga zmiana kończyła o 22.
Genialne "koleżanki" zrobiły nam raz niewinnego psikusa. Niewinnego tylko według nich. Wychodząc z pracy włączyły nam lampy UV-C tam gdzie akurat danego dnia pracowaliśmy.
Światło na hali zapalone, nie było więc widać towarzyszącej im niebieskawej poświaty. Zafundowały nam jedyne 12 godzin naświetlania.
Koleżanka skoczyła z zapaleniem spojówek, a ja z poparzoną skórą, z którą później miałam spore problemy, bo ciągle była przesuszona.
Zero skruchy z ich strony, bo to przecież tylko żarty były!
produkcja kosmetyki
Ocena:
606
(636)
Komentarze