Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69334

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historii o piekielnych klientach i sprzedawcach są już tutaj miliony, jednak dorzucę trochę od siebie. Pierwszy miesiąc pracy minął, a ja przekonałam się, że sytuacje, które tutaj opisujecie wcale naciągane nie są.

Miejsce: kawiarnio-ciastkarnia z ubraniami, kawą w ziarnach i mieloną, ubraniami, patelniami, formami do ciast, istny misz masz. Parujące ziarenko kawy w logo, galeria handlowa przy jednym z głównych przystanków kolejowych w centrum miasta. Klienci raczej z kategorii trudnych, zabieganych i niecierpliwych.

Co poniedziałek mamy nowy katalog, przemeblowanie sklepu, nowa oferta. Tym razem perełka – okulary do czytania za niecałe 40zł, a że jeszcze przecenione z okazji urodzin sklepu, to tego dnia kosztują jedynie 30zł. I przychodzą tłumy głównie miłych starszych osób po te okulary, ale są też klienci szczególni...

[Klientka]: Poproszę te okulary, które Pani nosi, jakieś takie +2 lub +3. Nie musi Pani zdejmować, ja Pani okulary przymierzę sobie, a Pani w tym czasie poszuka.

Tutaj wyciąga rękę do mojej twarzy, a ja odskakuję jak oparzona, bo nie wiedziałam co ta kobieta zaraz zrobi. Mam okulary od optyka, minusy, wielokrotnie droższe, notabene z tej samej galerii wyrabiane, mogę pokierować, ale swoich nie oddam, bo z jakiej racji? Więc tłumaczę:

[Ja]: Akurat te okulary nie należą do naszej oferty, ale znajdę dla Pani te, o które Pani prosiła. Mamy brązowe, czarne, bezoprawkowe, bla, bla, bla...

I następuje zapowietrzenie z oburzeniem!

[Klienta]: Ale jak to?! Mundurki nosicie firmowe, wszystkie wyglądacie tutaj tak samo, a okulary z innej firmy?! Ja chcę na was oglądać to co mi z katalogu wciskacie, a nie ze sklepu obok! I co to za cena! 30zł za okulary! W Rossmanie mam za 10.
Stałam jak wryta. Nie rozumiem i nikt mi do tej pory nie wyjaśnił co dokładnie zaszło.

Nie minęła chwila, przychodzi kolejna klientka. Po raz kolejny - okulary drogie, czemu takie drogie, a rabaciku bym może nie udzieliła? A może na zniżkę pracowniczą sprzedam, bo na pewno mam z 70% zniżki. Pędzę, lecę. I kolejna – ona przymierzy brązowe, ale mam jej jeszcze wyjąć te same brązowe z tą samą wadą, ale z innego opakowania, bo może inaczej będą leżały. I jeszcze jedne te samo, bo te inaczej leżą. I jeszcze jedne, bo dwie takie same pary nie pasują. I czemu nie mają ściereczki załączonej w środku? I sztywnego futerału, tylko woreczek? Zdzierstwo! I kolejna – czemu nie jest napisane, czy to męskie, czy damskie? Ona chce wiedzieć, jakie nosić będzie.

Przyszło też kilka pań, które chyba wyszły z założenia, że skoro sama okulary noszę, to z całą pewnością jestem optykiem z wieloletnim doświadczeniem. Z jedną wywiązuje się taka rozmowa:

[Ja]: Z jaką wadą podać okulary?
[Klientka]: Ja nie wiem, może +1? Pani mi doradzi!
[Ja]: A jaką ma Pani wadę wzroku? Dobierzemy taką samą, albo najbardziej zbliżoną (tu zabolało mnie serce, ale target sam się nie zrobi).
[K]: Ja nie wiem, nie wiem... U optyka nigdy nie byłam. Ale ta Pani przy kasie (3-4m dalej) taka niewyraźna jest. I te ceny też kiepsko widzę. Głowa mnie boli od tego, że nie widzę.

Stwierdziłam, że lekarzem nie jestem, ale „po pierwsze nie szkodzić”. Staram się wytłumaczyć Pani, że badania teraz tanie, okulary też nie najdroższe, a teraz wszędzie zniżki typu 2+1, czy tam tyle złotych mniej ile masz lat. Że może skoro głowa boli, to warto iść do optyka i wybrać właściwe. W końcu 14 lat w szkłach chodzę, coś o złym widzeniu wiem. Niestety Pani za wygraną nie dała, wzięła +3. Przyszła dziś z córką, a córka z awanturą, że jej matce bubel wciskamy, a ona głupia i nie wie, że ją naciągamy na kasę. Wyszłam na zaplecze.

W ten sposób przy tych cholernych okularach spędziłam pół zmiany. A miałam tylko kawę parzyć.

sklepy

Skomentuj (62) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 357 (389)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…