Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69758

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie cierpię mojego osiedlowego sklepu. Sklep ten reklamuje się i uważa za samoobsługowe delikatesy.

Przebitkę mają od 10 gr do 5 zł na każdym produkcie - i to nie tylko w stosunku do marketów typu Tesco, ale również do innych sklepów z tej samej sieci. To pewnie przez to, że mieszkamy tu na szczycie górki i oni tam w logistyce zdają sobie sprawę, że jesteśmy zbyt leniwi, by tachać zakupy z doliny 2 km pod górę (na przełaj nieutwardzoną ścieżką przez serpentyny).

W każdym razie - moja osobista logistyka zawiodła. Rano okazało się, że potrzebuje czegoś słodkiego do kawy. Konkretnie cukru. W stanie przedkawowym, w dresie i bez makijażu poszłam, znalazłam co chciałam i wylądowałam przy kasie. Kładę przed kobietą kilogram cukru w cenie 2.19 i kasę 20 zł 20 gr, bo 2 dychy wyciągnęłam z portfela wychodząc, a 20 gr leżało na dnie kieszeni.

Baba wydaje 8 zł.
- A reszta? - pytam. Baba dorzuca jeszcze grosz.
- Jeszcze dycha - dopominam się.
- Pani mi dała 10.20 - noszkurfa. Nonienienienie.
- 20.20!
- 10.20!!!
- 20.20!!! - brnęłam w ten fascynujący dialog.
- Możemy zobaczyć na monitoringu!
- No to poproszę - tu trzeba dodać, że owe delikatesy mają trzy kasy, otwarta jest jedna i zawsze jest 5 osób w kolejce co najmniej. Połowa kolejki wzdycha, połowa wywraca oczami. Moja kasjerka znikła na zapleczu. Zanim przyszła druga na kasę obok, kolejka miała 10 osób, a ja odczuwałam presję społeczną.

Babka, co mi zaiwaniła dychę wraca.
- NO I? - pytam się, w obliczu tego, że ona bezczelnie kasuje kolejną osobę a ja tu przecież stoję i czekam NO!
- Ja nie umiem obsługiwać monitoringu, kierownik sprawdza, proszę czekać - kawy już nie potrzebowałam, ciśnienie miałam jak po dwóch. 15 minut później sytuacja nie uległa zmianie.
- Ja chcę rozmawiać z kierownikiem!- z cierpiętniczą miną i z wywracaniem oczu szanowna pani kończy kasować zakupy staruszce (350 zł) i wychodzi na zaplecze.

Wracając pyta się jakiejś dziewczyny wykładającej jabłka, czy ona umie obsługiwać monitoring. Nie umie. Trzecia myjąca podłogę też nie umie.

10 minut później wychodzi kierownik i informuje mnie, że nie potrafi przejrzeć taśmy. Mogę przyjść popołudniu, bo on wezwał technika i sprawa się wyjaśni. A ja czekałam już prawie pół godziny i szlag mnie trafia.

3 godziny później - doprowadzona już do porządku - wchodzę do sklepu właściwie pro forma spytać się jak tam sprawa.
Nijak. Monitoring dalej nie działa, ale jak tak bardzo chce, to mogę sobie wziąć tą dychę, skoro mi tak bardzo zależy. Więc oczywiście wzięłam moje pieniądze, w otoczeniu pogardy i przy wywracaniu oczami, w parze z westchnieniami jak na Wichrowych Wzgórzach.

Więc wróciłam do domu i walnęłam im do centrali reklamacje. Więcej pomysłów na legalną pacyfikacje procederu nie mam.

sklep osiedlowy

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 604 (634)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…