Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70646

przez ~olaala ·
| Do ulubionych
Mam 30 lat i chociaż, mówiąc nieskromnie, jestem atrakcyjna, to ciężko byłoby mi przypisać niepełnoletność.

Sytuacja miała miejsce w osiedlowym sklepie typu "mydło-powidło", w średniej wielkości mieście. Trzeba zaznaczyć, że robię tam zakupy co drugi dzień od X lat, więc siłą rzeczy znamy się z obsługą, a kierownik jest nawet moim sąsiadem z klatki.

Był piątek, znajomi mieli do mnie wpaść z wizytą (mieszkam sama, młodo owdowiałam), więc wybrałam się po potrzebne sprawunki do rzeczonego sklepu, m.in. po dość solidny zapas alkoholu.

Kasę obsługiwał jakiś nieznany mi, przystojny chłopak - jedna z pracownic niedawno poszła na macierzyński, więc pewnie wzięli kogoś na zastępstwo. Przy kasie pusto. [J] - Ja, [K] - kasjer.

[K] - Dzień dobry, o widzę że mamy nową piękną klientkę, nigdy ciebie (?! - na moje oko gówniarz ledwo z ogólniaka wyszedł i mnie tyka) tutaj nie widziałem (ciekawe dlaczego)
[J] - Ja PANA też nie.

Nie pojął aluzji, kasuje, ale niestrudzony nawija mi na uszy dalej:

[K] - Dużo zakupów, to pomogę zanieść... Ja tutaj mieszkam niedaleko, znam kilka fajnych miejsc, to skoro jesteś tu nowa, to z chęcią oprowadzę... itd. bla bla bla.

I nagle, widząc dojeżdżający na taśmie alkohol, wypala:

[K] - Oo, ale bez dowodu nie sprzedam.
[J] - Słucham?
[K z szelmowskim uśmiechem, nie powiem, całkiem ładnym] - No ja wiem, że kobiet się o wiek nie pyta, ale ja jestem zobowiązany regulaminem i prawem, nie jestem pewny czy masz 18 lat, także niestety ale bez dowodu nie sprzedam.

Nie umiem wytłumaczyć, dlaczego, ale bez zbędnego marudzenia dałam mu ten cholerny dowód. Czy z durnej próżności, czy za piękne, trochę wredne oczy i uśmiech, czy może dlatego, że jestem głupią, wyposzczoną c**ą, nie wiem. [K] wziął do ręki plastik, obejrzał, podumał, nagle wyciągnął telefon i pstryk - ZROBIŁ ZDJĘCIE mojego dowodu.

[J] - Co Pan do ciężkiej k**** robi??!!
[K] - Ola, nie stresuj się, chcę być miły, widzę, że jesteś nieśmiała, to pomagam, teraz już będziesz się ze mną musiała umówić, a jak nie to i tak wiem, gdzie mieszkasz, to wpadnę sam ciebie zaprosić.

Zaczęłam się drzeć na cały sklep. Zleciały się pracownice, przybiegł kierownik. Wyjaśniłam, dosyć histerycznie, o co chodzi; [K] próbował się wypierać, coś tam na mnie insynuował, że gówniara (!) próbowała go zbajerować i teraz robi aferę.

Kierownik zarządził telefon na policję. Patrol przyjechał, telefon zabezpieczyli, moją opowieść spisali, [K] zawinęli na przesłuchanie, mnie mają zaprosić, żebym złożyła zeznania. Jak już odjeżdżali zapytałam jednego z policjantów, jak długo go będą trzymać, co mam zrobić, bo się boję, itd. W odpowiedzi usłyszałam, że pewnie potrzymają "do wyjaśnienia", potem zwolnią, a sprawę przejmie prokurator. [K] zanim go zapakowali do radiowozu, pożegnał mnie uśmiechem, od którego do tej pory mam ciarki.

Nie wychodzę z domu jak się ściemni i kilka razy sprawdzam, czy na pewno zamknęłam drzwi. Rozważam przeprowadzkę.

sklepy

Skomentuj (68) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 443 (555)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…