Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70965

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam już ćwierćwiecze na karku. Stety, niestety bozia podarowała mi urodę wiecznego dziecka (nawet moja 17-letnia siostra wygląda starzej ode mnie).

Z tego też względu zawsze jak idę po napoje % do sklepu, gdzie mnie nie znają, to biorę dowód osobisty w razie zapytania "A dowodzik jest?".

Zdarzyło się w jednym z supermarketów, że kupowało się wałówkę na weekendowy wyjazd na działkę z przyjaciółmi. Lato, najgorsze upały - królowały krótkie spodenki i bluzki na ramiączkach. Dodatkowo, by ściekający po plecach pot nie zlepiał moich włosów, były one splecione w dwa warkocze po bokach głowy.

Koledzy utknęli na dziale mięsnym i wyborem między kilkoma rodzajami mięsa, ja zapakowałam do kosza piwa i "coś mocniejszego". No i do kasy.

Przyszła moja kolej na zakupy.
Standardowo, scenariusz przerabiany od prawie 7 lat:
- Dowodzik jest?
- Jest, proszę.

Kasjerka ledwo rzuciła okiem na zdjęcie, nie mówiąc o dacie urodzenia. Rzuciła dowodem do kasetki z banknotami, a do mnie tekstem:
- To siostra się zgłosi po dowód. Tylko z tobą. - Przy okazji zagajając rozmowę z kimś następnym z kolejki, - jak to młodzież się teraz wycwaniła, by alkohol i te prezerwatywy dostać, nawet starszemu rodzeństwu dowody kradną.

Na taką sytuację to przygotowana nie byłam...
Na początku mnie zamurowało. Na chwilkę. Po mojej karczemnej awanturze, popartej argumentami przez kolegę - studenta prawa, dowód oddała. Z wielkim fochem, bo "jak się nam coś stanie, to niech się rodziny o gówniarzy martwią, ona nie bierze odpowiedzialności".

sklepy

Skomentuj (58) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 470 (492)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…