Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71036

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio kiepsko się czułam, spóźniała mi się miesiączka i postanowiłam udać się do lekarza.
Poszłam do takiego "zaufanego", poleconego mi przez mamę i jej koleżanki. Doktor miał być miły, kompetentny i empatyczny.
Zachodzę do gabinetu, patrzę, a tam poczekalnia pełna kobiet. Spoglądam na zegarek z myślą, że może mi się godziny pomyliły, ale nie, zbliża się 16, jestem umówiona na 16:10, wszystko gra.
Zameldowałam się w rejestracji (taki wymóg), zmierzono mi ciśnienie, wciśnięto w rękę kartę pacjenta i miałam podejść do poczekalni. Tam okazało się, że wszystkie panie miały być przyjęte przed 16, ale doktor znacznie się spóźnił i wszystko się przesunęło. Myślę sobie, że trudno, może się coś stało, jakiś wypadek. Czekałam sobie prawie godzinę, w końcu wchodzę do gabinetu i wyłuszczam swój problem.

[dok]: W czym problem?

[kot]: Panie doktorze od mniej więcej dwóch tygodni źle się czuję, jestem słaba, źle sypiam i spóźnia mi się miesiączka.

[dok]: Ile czasu?

[kot]: 8 dni.

[dok]: Sądzę, że jest pani w ciąży. Ile ma pani lat?

[kot]: 18, ale nie jestem w ciąży, to niemożliwe.

[dok]: Niemożliwe, bo co? Bo się zabezpieczaliście? Kiedy gówniary zrozumieją, że stosunek przerwany to nie jest forma antykoncepcji?! Latają potem takie nastolatki z brzuchami i papierochami w łapie, dzieciaki się rodzą chore i zdeformowane!

[kot]: Ale ja nie uprawiałam jeszcze seksu, jestem dziewicą.

Doktor wydawał się być zbity z tropu, ale zaraz wstał ze swojego fotela i krzyknął do recepcji przez korytarz pełen kobiet:

[dok]: Pani Hanko, trafiła nam się osiemnastoletnia DZIEWICA!

W zasadzie nie wiem dlaczego to zrobił, bo ta pani z rejestracji nawet nie podeszła do gabinetu. Nie sądziłam, że wzbudzam taką sensację, niemniej jednak poczułam się "trochę" upokorzona.

Dalsza część badania była równie absurdalna. Pan doktor kazał mi położyć się na leżance i mimo wszystko postanowił zbadać mnie "tradycyjnie" cały czas podśmiewając się pod nosem i czyniąc głupie uwagi, że pewnie nikt mnie nie chciał, albo jestem za święta na dobrą zabawę. Pomijam już nawet to, że w trakcie mojego badania, pielęgniarka wparowała do gabinetu bez pukania, zostawiając otwarte drzwi na oścież, tak, że wraz z paniami w poczekalni mogłyśmy się wzajemnie obserwować.

Na koniec zapisał mi tabletki na wywołanie okresu i kazał wrócić za 2 tygodnie.

Wyszłam z gabinetu na trzęsących się nogach, pewna, że nigdy tam już nie wrócę. Podeszłam do poczekalni oddać moją kartę pacjenta, a tam wspomniana wcześniej "pani Hanka" odebrała ją ode mnie ze słowami:
[PH]: Ty się dziecko nie przejmuj, doktor taki nerwowy, bo go żona z domu wyrzuciła.
W sumie nie wiem dlaczego mi to powiedziała.

dochtór

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 379 (415)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…