Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71199

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na początku lutego wyjechałam na 3 dni na miniferie. Ponieważ jestem szczęśliwą posiadaczką psa, opiekę nad nim przejęła moja mama - osoba o dość konserwatywnych poglądach (pies powinien być w budzie, koń w stajni itp.) i ogromnym zamiłowaniu do porządku (swojego ;-)).
Głównie z tych powodów mama nie chciała brać psa do siebie, tylko na ten czas przeprowadziła się do nas.

Byłyśmy w telefonicznym kontakcie, mama pytała np. gdzie trzymam płyn do płukania albo żelazko, raportowała też drobne prace domowe, np. że wyprasowała mi ręczniki czy też obcięła zeschnięte liście paprotce.

Owa paprotka towarzyszy mi przez niemal całe życie, dostałam ją od cioci, kiedy wprowadziliśmy się do nowego mieszkania i miałam wreszcie pierwszy własny pokój, a chodziłam wtedy do II kl. SP. Paprotka przeżyła 2 przeprowadzki, a nawet upadek z III piętra , gdy wystawiłam ją na deszcz i mimo różnych przygód rosła sobie przepięknie i rozłożyście, osiągając rozmiar taki, że aby unikać przydeptywania i obrywania, postawiłam ją na szczycie regału z książkami, skąd majestatycznie spływały na dół jej liście.

Kiedy wróciłam, przeżyłam szok: z bujnego kwiatu zostało kilkanaście chudych listków zwisających smętnie z wielkiej doniczki. Na dodatek kwiat "linieje" przy każdym dotyku, np. podlewaniu, i wygląda po prostu tragicznie.

Kiedy wyraziłam delikatnie pretensje o ten stan do mamy, obraziła się. Dowiedziałam się, że jestem niewdzięczna, a ona nie ma sobie nic do zarzucenia, bo wreszcie zrobiła porządek z zaniedbywanym od lat kwiatem!
Taa...

rodzina/ dom

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (233)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…