Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71261

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane...

Wynajmuję malutkie mieszkanko.

Jakiś czas temu mieszkanie wynajęła Laura, 17-letnia dziewczyna z kraju spoza UE, mówiąca językiem bardzo mało popularnym i praktycznie u nas niezrozumiałym, coś tak jak np. węgierski. Dziewczyna studiowała w PL, (za granicą wcześniej zdała maturę). Umowa w języku polskim, zawarta na czas określony (zawsze tak robię) z możliwością przedłużenia. Okres wypowiedzenia z mojej strony 3-mce, okres wypowiedzenia z jej strony dowolny, ale wynajem do końca miesiąca (czyli od 1 do 30 dni). Oczywiście kaucja. Mam jeszcze taką zasadę, że przez cały czas umowy lub kilku umów, jak ktoś ją przedłuża, jest stała stawka za wynajem. Taki bonus dla osób, które wynajmują na dłużej.

Przez cały czas nie było żadnych problemów, spokojnie się dogadywaliśmy.

Laura skończyła studia, znalazła jakąś pracę, dzwoni, że z końcem miesiąca, chce się wyprowadzić. Ok, 31 przyjeżdżam, żeby się rozliczyć, odebrać klucze, obejrzeć czy coś jest do naprawy czy odświeżenia. Na miejscu zastaję Laurę, jakiegoś typa (okazuje się, że to jej chłopak) oraz drugiego faceta (nie mam pojęcia jak się nazywał, więc niech będzie dalej facet). W mieszkaniu bałagan, jakieś torby, kartony, walizki. Oczekiwałem raczej pustego mieszkania, ale myślę, że może są w trakcie wynoszenia gratów, nie ma sprawy niech sobie wynoszą, a ja obejrzę mieszkanie, przygotuję wypowiedzenie umowy, sprawdzę i spiszę liczniki.

Okazało się, że Laura znalazła mi kolejnego najemcę, swojego rodaka i on od jutra chce zamieszkać. Właściwie to nie chce zamieszkać tylko będzie mieszkał, a ja mam się cieszyć, że mieszkanie będzie wynajęte. Szkoda tylko, że mnie nie uprzedziła, nigdy nawet nie wspomniała, że może kogoś mi znaleźć. Problem jest taki, że mieszkanie wynająłem od drugiego dnia miesiąca, ludzie podpisali umowę na 2 lata, zapłacili za miesiąc z góry, wpłacili kaucję i przeprowadzają się z dosyć daleka. Wszystko umówione, ustalone, a tu taka niespodzianka.

Mówię jaka jest sytuacja, nie ma możliwości, żeby facet został. Ona tłumaczy, facet się wścieka, zaczyna krzyczeć, machać rękami, nic nie rozumiem. No nie potrafią się dogadać. Ona mu obiecała, a ja mu nie chcę wynająć.

W dużym skrócie i trochę czasu później, facet Laury wymyślił, że ona się właściwie wyprowadziła, w zasadzie to nie ich problem, oni spadają, a ja mam się z typem dogadać, nie ich sprawa, baj, baj umywamy ręce, a wy się bawcie. o.O

Uświadomiłem Laurze, że dopóki nie opuści mieszkania razem z chłopakiem oraz z kolegą zza granicy i jego wszystkimi rzeczami, nie dostanie kaucji. Chłopak wymyślił, że facet zapłaci mi kaucję, a ja Laurze oddam jej kaucję. No super rozwiązanie, tylko, że ja nie podpiszę umowy z tym gościem i nie wezmę od niego kaucji.
Aha.
Pat. Szach i mat. Ślepy zaułek. Koniec świata.

Przyjechali panowie policjanci. Popatrzyli, poczytali, posłuchali i zapadł wyrok: Pani Laura do północy ma prawo przebywać w mieszkaniu. W mieszkaniu mogą przebywać zaproszone przez nią osoby. Do północy nic nie mogą zrobić, a nawet ja do północy na żądanie Laury musiałbym opuścić mieszkanie.

Taka sytuacja.

Czyli czekamy do północy, o północy wszyscy mają opuścić mieszkanie. Laura z chłopakiem, bo skończyła jej się umowa, a facet bo nigdy umowy nie miał. Proste i logiczne.

Rozumiem, że sytuacja dla faceta niewesoła, obcy kraj, dogadać się praktycznie nie można, gratów sporo nazbierał (w PL już mieszkał). Wspólnie z policjantami próbuję rozwiązać problem. Sugeruję znalezienie innego mieszkania. Nie. Może wynajęcie jakiegoś pokoju w hotelu. Nie. W hotelu pracowniczym. Nie. Może pod miastem, bo taniej. Nie.

No i nieoczekiwane zakończenie i rozwiązanie sytuacji w
jednym.

Pan policjant podał dane z paszportu gdzieś do centrali. Minęło z pół godzinki, przyjechało 2 panów w zielonych mundurach z bronią ostrą i zabrało faceta i jego graty. Przebywał w PL nielegalnie, wiza mu się skończyła pół roku wcześniej, więc najprawdopodobniej został deportowany.

W ramach podziękowań Laura stwierdziła, że jestem okropny, bez serca, bez litości i coś tam jeszcze, że miała o mnie inne zdanie. No cóż, pewnie dla niej byłem piekielny...

Wynajem z niespodzianką

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 683 (689)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…