Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71447

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Podobnie jak Selenhe, szukałem - i poniekąd szukam nadal - szczęścia w miłości na portalach randkowych.

Osobiście żadnych piekielnych historii stamtąd nie mam, gdyż panie nagminnie nie odpisują na wiadomości, które wysyłam - nawet odmownie. Ot, dwie odpowiedzi "nie zaiskrzyło", trzy raczej krótkie wymiany wiadomości bez kontynuacji... Nuuda...

Trafiłem jednak na panią Magnolię (nick zmieniony, bo jednak...), która barwnie opisywała swoje spotkania, zawarte za pośrednictwem tegoż portalu. Dość sympatyczna, dość inteligentna... Do spotkania, oczywiście, nie doszło, ale za to dostałem zgodę na rozpropagowanie w internetach jej wspomnień. Jeśli się spodoba, szykuje się długa seria, bo po uporządkowaniu wyszło tego 12 bitych stron rękopisu. Musiałem tylko poprawić gramatykę i interpunkcję - bo w oryginale to taki trochę strumień świadomości - i oto, przed Państwem:

______________________________________________________
PIĘĆDZIESIĄT TWARZY MAGNOLII ALBO SEKS (I NIE TYLKO) W TAKIM SOBIE MIEŚCIE

Prolog
Drodzy Panowie, tu można oszaleć... Kto mnie tu odwiedza: sami właściciele, ależ ten nasz naród bogaty, każdy ma swoją firmę świetnie prosperującą:) rozumiem, że chcecie się dowartościować, ale może nie w ten sposób. Pan X, właściciel firmy, co się okazuje po czasie? Oczywiście jest właścicielem, ale samozwańczym, gdyż jest taksówkarzem...

Pan Y jest właścicielem, podobnie jak pan X, co się okazuje? Jest stolarzem :) Pan Z również jest właścicielem, chyba własnych spodni. Jak się okazało, musiał to wpisać, aby kobiety chciały się z nim umówić… Niestety jest bezrobotny. Pan totalny bezmózgowiec, słowo daję, również był właścicielem. Okazało się, że jest złomiarzem, zbiera złom i osobiście go oddaje do skupu, więc nazwał się właścicielem... Panowie, litości! Być kucharzem, stolarzem itp. to żadna ujma, opamiętajcie się! Takich przypadków, jak podane tutaj jest masa, więc jak widzę w profilu zawód: właściciel, to już nie mogę się doczekać, jaka niespodzianka pod tym się kryje. Zawód zarząd/dyrektor również pozostawia wiele do życzenia... Ale mamy zakompleksione społeczeństwo, zakompleksiony człowiek to słaby człowiek, ja szukam osobowości silnej, zdecydowanej, poważnej i odpowiedzialnej, a ci pseudowłaściciele, dyrektorzy niech pajacują w cyrku, a nie zaśmiecają mi pocztę przecież to, co robicie jest żenujące...


Rozdział 1. Niespotykanie oszczędny człowiek

Poznałam tutaj kiedyś pewnego pana, przystojny, zadbany, wykazywał się kulturą, wydawał się facetem na poziomie (ale jak to często bywa, na początku ludzie dobrze się kamuflują), nawet zapłacił za kawę. Sensacja! Niebywały gest z jego strony, zapewne musiał odchorować ten wydatek przez kilka tygodni, jak się później okazało, ale do tego dojdziemy :)
Zaczęłam się z nim spotykać, ale całkiem niezobowiązująco... Nie zwracałam na początku uwagi na jego „oszczędność".
Zapraszał mnie na kawę, ale to ja musiałam za nią zapłacić, zwrócić za paliwo za to, że mnie gdzieś podwiózł, choć wcześniej sam się deklarował. Kiedyś poszliśmy do knajpki na drinka. On zamówił piwo, wypił je i postanowił wypić kolejne. Zapewne było mu gorąco, gdyż siedział w kurtce. Co ciekawe, nie poprosił o kelnerkę, tylko zaczął się rozglądać, chciał być dyskretny - i tu nagle niespodzianka: spod kurteczki wyciąga puszkę piwa i pod stołem przelewa do szklaneczki. Ręce mi opadły! Na moją krytykę odpowiedział pytaniem „po co mam wydawać na piwo 12 zł, skoro w sklepie jest za 4 zł?".
To wynocha pod sklep, a nie dziadować w knajpie... No prawdziwy as, prawdziwy as...
(...)
Kiedyś powiedział, że trwonię pieniądze (tak dla przypomnienia: nigdy nie zapłacił za mnie, pomijając pierwsze spotkanie:)). Wracając do tego trwonienia - zamówiłam sałatkę z kurczaczkiem za 29 zł. Powiedział, że "za tę kwotę w domu mogłabym cały gar sałatki narobić". Na urodziny dostałam od niego prezent. Wow! Byłam w ciężkim szoku - torebka firmy Triumph, więc nie mogłam wyjść z podziwu. Dla tak okrutnego skąpca to niebotyczny wydatek. Otwieram, a tam nieziemska niespodzianka... różowa haleczka z metką "made in China". Przypadkiem widziałam ją w podziemiach w centrum, kosztowała 25 zł... Pytanie, dlaczego zapakował ją w takie opakowanie - "chciał, żeby elegancko wyglądało".
(...)

A teraz coś o jego narcyzmie :)
Jego największy przyjaciel – lustro.
I wciąż pytał: jestem przystojny? dobrze wyglądam? jestem umięśniony? jestem inteligentny? I w koło Macieju to samo... Stroił się na wysoki połysk i uważał, że na ulicy każdy mu się przygląda i to dlatego, że mu urody zazdrości... Ależ on musi mieć zrytą głowę! Czy wyobrażacie sobie mieć z kimś takim do czynienia? I on się dziwi, że mając 38 lat (oczywiście domagał się, aby mówić mu, że nie wygląda na tyle) jest sam, nie ma dzieci, stałej partnerki i żadna go nie chce! Biedaczek żalił się, że chodzi do psychologa. Ja uważam, że Tworki by nie pomogły...
__________________________________________________

Jeśli pojawią się dobre oceny, pojawią się następne odcinki. A w nich, miedzy innymi: piroman (który okazał się także mistrzem pływackim), maniak seksualny 1 i maniak seksualny 2, koneser mniej wykwintnych trunków i apapu, intelektualista i jeszcze kilku biznesmenów. Bądźcie z nami!

portal randkowy

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 623 (675)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…