Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71519

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Studiuję, wynajmuję i staram się nie zostać oszukanym.

Każdy właściciel mieszkania z którym się dotąd spotkałem, był emerytowanym lekarzem, profesorem mojej uczelni, pilotem samolotów pasażerskich lub prezydentem. Ogólnie wszystkie zawody budzące zaufanie.

Ostatnio wynajmowałem mieszkanie od sędziego, oczywiście na emeryturze. Samo mieszkanie było niezłe - świetna lokalizacja, dobra cena, a pan Sędzia wziął stosunkowo małą kaucję. Schody zaczęły się gdy pewnego poniedziałkowego poranka. Sędzia pojawił się w drzwiach z ręcznie napisanym wypowiedzeniem umowy, ponieważ on sprzedaje mieszkanie. Został nam miesiąc na znalezienie nowego mieszkania w środku roku akademickiego i to zaraz przed sesją. Ale co w tym dziwnego? Przecież to prawo właściciela. Otóż mieszkanie braliśmy przez agencje nieruchomości, która jak wiadomo pobiera sporą opłatę. Ale Sędzia umówił się ze mną, że odda całość tejże opłaty, bo wcześniej gwarantował nam, że mieszkania nie sprzeda.

Minął miesiąc: oddawanie kluczy, czułe pożegnanie, zwrot pieniędzy za kaucję i opłatę dla biura - jednak nie. Oddałem klucze, a Sędzia powiedział, że dostanę przelew, bo on coś tam musi jeszcze policzyć. Gdy powiedziałem, żeby tę deklarację umieścił na piśmie powiedział "A co nie wierzy mi Pan?". Nie ugiąłem się i dostałem karteczkę z podpisem Sędziego. W "umowie karteczkowej" był termin do tygodnia. Dwa tygodnie później dzwonię do Pana S. i słyszę, że on potrzebuje potwierdzenia przelewów do biura pośrednictwa. Ok, wysyłam. Tydzień później dostaję przelew. Niestety, moje obliczenia co do kwoty nam należnej różniły się nieco od kwoty jaką Sędzia przelał, o jakieś 50% mniej.

Telefon, szarpanina słowna. Okazało się, że słowo Sędziego jest nic nie warte, a to, że nam cokolwiek oddał jest jego dobrą wolą. On nie potrzebuje moich pieniędzy, tak jak ja nie potrzebuję jego łaski. Mówił, że mogę przyjechać dzisiaj po faktury i zobaczyć skąd tak niska kwota wiedział, że nie mam jak dojechać we wskazane miejsce. Powiedziałem żeby mi wysłał skany, on nie ma skanera, komputera, internetu. Pocztą może? Nie. Gołębiem? Nie. Rozłączyłem się i usunąłem numer.

Jakie wnioski wyciągnąłem? Każdy jest święty, dopóki nie chodzi o pieniądze. Cieszę się z takich lekcji, teraz chodziło o małe kwoty, a może kiedyś to doświadczenie pozwoli mi zaoszczędzić majątek.

Miałem karteczko-umowę, mogłem iść do sądu, ale w zeszłym roku sądziłem się z byłym właścicielem mieszkania, wtedy chodziło o kilka tysięcy, teraz o niecałe 600 zł. Gra nie warta świeczki.

szukam mieszkania pod wynajem

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 179 (233)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…