Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71702

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w wieżowcu. Drzwi do klatki można otworzyć kluczem albo przy pomocy kodu - teoretycznie nikt niepowołany wejść nie powinien.
Tymczasem od jakiegoś miesiąca czujemy się jak rodzina niedźwiadków z bajki o Złotowłosej: ktoś wchodzi na nasz teren!

"Ktoś" to znana w okolicy żulietta. Pomijam już fakt, że leżąca pod drzwiami piwnicy, nawalona jak messerschmitt kobieta, to średnio fajny widok. Najbardziej wku... denerwuje to, że pani żulietta zostawia nam niespodzianki. Żółte i brązowe.

Efekt łatwy do przewidzenia: na klatce okropnie śmierdzi, pani sprzątająca załamuje ręce, mieszkańców trafia jasny szlag.

Panowie strażnicy miejscy kilka razy pofatygowali się do nas z wizytą, ale pani żulietta jest niemal jak Lassie - zawsze wraca.

Jeśli przypadkiem poznam personalia młota pneumatycznego, który ją do nas wpuszcza, to najprawdopodobniej spędzę resztę życia na obijaniu się na koszt podatników.

sąsiedzi

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 295 (301)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…