Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72444

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Plotka - straszna rzecz. Przekonałam się na własnej skórze.

Na wstępie powiem, że pochodzę z rodziny wielodzietnej, ale nie biednej, ani patologicznej. Jasne, piątka dzieciaków kosztuje, więc rzadko mogliśmy sobie pozwolić na luksusy w postaci w markowych ciuchów czy zagranicznych wakacji, ale rodzice zapewnili nam dobry start w życiu.

Od kiedy skończyłam 18 lat zarabiałam własne pieniądze, na studiach jedyne wsparcie jakie dostawałam od rodziców, to możliwość mieszkania u nich za darmo. Nie dlatego, że musiałam, tylko dlatego, że tak chciałam - uznałam, że skoro mam swoje pieniądze i zarabiam na swoje potrzeby, to wstydem byłoby jeszcze wyciąganie ręki do rodziców. Pod koniec studiów wyjechałam do Niemiec. Mam narzeczonego, którego poznałam mieszkając jeszcze w Polsce, zarabia on trochę więcej niż ja, ale ciężko mówić u nas o jakiejś przepaści zarobkowej. Pracuje on, co prawda, na kierowniczym stanowisku, ale nie wiadomo jakich kokosów też nie zarabia. Mój standard życia niewiele polepszył się od kiedy wyjechałam do Niemiec, bo w Polsce też zarabiałam dobre pieniądze.

Przy okazji Wielkanocnej wizyty w Polsce, spotkałam koleżankę z gimnazjum. Kiedyś byłyśmy dobrymi przyjaciółkami, w liceum kontakt się rozluźnił, a jakieś 8 lat temu praktycznie umarł. Przy okazji ostatniego spotkania, wiadomo, buzi buzi, co u Ciebie, co tam porabiasz itd. Koleżanka skończyła, co prawda, studia, ale pracy jakoś nie mogła znaleźć, byłaby to zresztą jej pierwsza praca w życiu. Zawsze była oczkiem w głowie rodziców, którzy zapewniali jej wszystko, ale jednak życie na utrzymaniu rodziców 2 lata po skończeniu studiów trochę jej ciążyło i generalnie bardzo żaliła się na życie w Polsce. Wypytywała mnie o życie zagranicą. Nie wdawałam się w szczegóły, ale zgodnie z prawdą powiedziałam, że mam tam dobre życie, choć różnica między standardem życia jaki znam z Polski nie jest jakaś drastyczna. W ramach wesołej ciekawostki powiedziałam też, że pracowałam m.in. jako barmanka z klubie ze striptizem. Wypytywała też o mojego chłopaka i niestety nierozważnie chlapnęłam m.in. na jakim stanowisku pracuje. Już podczas rozmowy koleżanka zdenerwowała mnie komentarzem:

- A widzisz, tobie się udało, poznałaś faceta z zagranicy, to się wyrwałaś z tej swojej biednej rodziny, żebym ja też miała tyle szczęścia.

Skrzywiłam się na ten bezsensowny komentarz, zauważyłam, że koleżanka chyba kompletnie nie słuchała, co mówiłam, tylko dorobiła sobie własną teorię, więc szybko się pożegnałam i wkrótce zapomniałam o tym kuriozalnym spotkaniu.
Przez lata zapomniałam jednak, że koleżanka zawsze była straszą paplą i plotkarą. I tak...

W ciągu tygodnia dostałam 3 wiadomości od znajomych, których nie widziałam co najmniej 6-7 lat z pytaniem, czy mój narzeczony mógłby im załatwić pracę w swojej firmie. Od innej znajomej z gimnazjum pytanie, czy mój narzeczony ma może jakiegoś kolegę, ALE TAKIEGO NA SWOIM POZIOMIE, który szuka dziewczyny z Polski.

Dobra przyjaciółka, która zresztą też chodziła ze mną do gimnazjum, zapytała mnie czy wiem może skąd wzięły się wśród naszych znajomych plotki, że pracowałam w Niemczech jako prostytutka i wśród klientów wyrwałam sobie faceta, dyrektora międzynarodowej korporacji i żyję jak księżniczka. No tak, wiem skąd. Postanowiłam się nie denerwować i olać sprawę. Kilka dni po moim powrocie do Niemiec sprawczyni całego zamieszania także napisała do mnie:

- Hej, tak się zastanawiałam, jest może opcja, żebyś rozejrzała się tam u siebie za jakąś pracą i mieszkaniem dla mnie? Wiesz, tutaj do lipa, a tobie się tak udało, też bym chciała spróbować.

- A może od razu znaleźć ci sponsora, takiego jak mój?

- A mogłabyś?

...

znajomi

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 459 (477)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…