Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72589

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia użytkowniczki Kuchareczkaa (72487), dotycząca małego rozgarnięcia braci akademickiej, przeradzającego się później w bezczelność, przypomniała mi jedną sytuację z moich studiów.

Jedna z rocznikowych koleżanek, Ania, słynęła wśród studentów naszego kierunku dzieleniem się notatkami i opracowaniami podanych przez wykładowców zagadnień do różnorakich egzaminów i zaliczeń. Robiła to całkowicie charytatywnie, niezmiennie twierdząc, że skoro solidne notatki i pomoce naukowe robi i tak sama dla siebie, aby łatwiej było jej się uczyć, to nie ma problemu, aby przy okazji ułatwić życie innym. Taka sytuacja trwała bodaj przez pięć sesji - Ania udostępniała swoje materiały do skserowania/zeskanowania każdemu, kto chciał, nie oczekując (i często zresztą nie słysząc) choćby zwykłego "dziękuję".

Sytuacja uległa zmianie podczas przygotowań do sesji letniej na III roku - z niewiadomych przyczyn, tym razem Ania nie poinformowała o możliwości skorzystania z jej dorobku. Innymi słowy - nie udostępniła w tej sesji żadnych swoich notatek ani opracowań. Jaka była reakcja wielu "kolegów" i "koleżanek" z rocznika? Chyba łatwo się domyślić - potężny, nieprzejednany, złowróżbny foch, połączony z obrabianiem tyłka, pretensjami o to, że Ania nie wywiązała się ze swojego oczywistego, psiego wręcz obowiązku. Gdy w końcu parę normalnych osób nie wytrzymało i głośno odezwało się, że dotychczasowe przysługi Ani były wyłącznie jej dobrą wolą, nie zaś zobowiązaniem, podniosło się kolejne larum, sugerujące, że było wręcz przeciwnie. Do dziś pamiętam komentarz jednego z oburzonych, obawiającego się o własny los podczas egzaminów: "Przecież ona przyzwyczaiła nas do tych notatek! Jak nie chciała robić teraz, to TRZEBA BYŁO uprzedzić!".

Ot, przyszłość narodu ;).

uczelnia

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 399 (407)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…