Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72786

przez ~pannabu ·
| Do ulubionych
Słowem wstępu.
Mieszkam w domku jednorodzinnym z ogródkiem, jednak nieogrodzonym.
Euro sierota, nie stać mnie (zawsze jest coś ważniejszego niż bramy) na zawołanie specjalnej firmy, aby takowe postawili. Ale nikomu to nie przeszkadza.

Trzy lata temu adoptowałam psiaka, suczkę.
Wariatka to, żywy przykład ADHD - idziemy do lasu na 3-4 godziny, wracamy, pies pada, a po 30 minutach - Heja do lasu!
Piesek jest zadbany, zdrowy, szczepiony, moje prywatne szczęście jednym słowem.
Jednak... nie wiem jaki był jej los. Znaleźli ją na jednej z głównych ulic mojego miasta. Psina boi się mężczyzn. Młodych, starych, dzieci. Po prostu zaczyna szczekać. Chociaż z roku na rok jest łatwiej :)

Jestem po bardzo ciężkiej operacji, nie mogę praktycznie robić nic... Co powoli doprowadza do szewskiej pasji.
Nie mogę wziąć psiny na spacer do lasu, bo cholernik jeden ciągnie... No ale mam ogród. Z drzewami i dużą ilością cienia.

Kiedy ją wzięłam ze schroniska, kupiłam 15 m liny plecionej, no w gruncie rzeczy nie wiedziałam jak chodzi na smyczy czy ucieka...
Przywiązałam linkę do drzewa, a do linki psa. Ma wielką michę z wodą, ulubioną kość i posłanie.
Ja mam świadomość, że pies w domu się nie kisi, chociaż to nie to samo... No ale lepszy rydz niż nic, prawda?
Według moich najbliższych sąsiadów sprawa jest oczywista, jestem po operacji (uprzedziłam ich, osoby starsze, szczekanie może przeszkadzać... A pies duży, i szczek tubalny...), pies nie może cały dzień w domu siedzieć. Zdrowiej!
Sielanka prawie.

Ale są sąsiedzi dalsi. Tych potrzeby poinformowania nie miałam, no bo z jakiej racji. I jest taki mały jeden gnój...
Wie, że moja suczka boi się chłopców, bo i kiedyś próbował ją pogłaskać, ale poinformowałam, że ona tego nie lubi...
No i ten mały synek dziwnych rodziców chodzi, zawraca i ciągle koło mojego płotu (płot mam, nie mam bram). Pies wariuje, to ten w niego kamieniami. Jak zobaczyłam przez okno, wyleciałam, gnoja okrzyczałam, psa po 30 minutach na dworze zabrałam do domu.

Plusem było to, że mój cudowny sąsiad wszystko widział.
Siedzę w domu, czytam książkę i słyszę walenie w drzwi. Otwieram, a tu piekielna mamusia.
- Ty taka owaka, policję wezwałam, za pobicie dziecka, straszenie go psem, pójdziesz siedzieć, a kundla zabiorą do normalnego domu, gdzie na łańcuchu nie będzie.

Zdębiałam.
Patrzę - gnój wyrżnął się gdzieś na chodniku, kolano zdarte i policzek zadrapany, uśmiecha się kpiąco i denerwuje samym byciem.
- Droga pani piekielna, dzieciak ewidentnie nadaje się do lekarza, razem z panią. Pies nie na łańcuchu, a na sznurku, wodę ma, siedzi trochę byleby w domu nie siedzieć, bo nie jestem w stanie z nią wyjść.

Zaczęła się drzeć, policja przyjechała, wychodzą z metalowym prętem do łapania psów, a ja zonk.
Pytają, gdzie ten agresywny pies, co dziecko zaatakował, a mnie proszą wraz z książeczką psa do auta.
Przerażona patrzę na gnoja, który kopie mi kwiatki, mamusia patrzy i głaszcze pokrzywdzonego po głowie i dalej szczeka, że gówniara, niewychowana, psa jej zabrać.

Zbiorowisko się zrobiło niemałe, mała miejscowość, to i pożywka dla gapiów...
Psa zapięli, suczka wyje, bo przerażona, ja zapłakana idę do auta, a tu biegnie mój dziarski blisko 80-letni sąsiad i drze się, że nie tak było.

Policjantka się zatrzymała, wysłuchuje dziadka, psa odprowadziła mi pod drzwi, mnie puszczają, życząc powrotu do zdrowia, a mamusię biorą do radiowozu, by porozmawiać na temat fałszywych zeznań czy coś.

Wiem tylko tyle, że notatka została wysłana do GOPS-u, tak, rodzinka patologii... A gnój drze się, że skoro on nie może mieć psa, to ja też nie i mi go kiedyś zabije...
Nie wiem, co dalej się z nimi działo, ale albo zabrali ich na posterunek, albo do wariatkowa, tam gdzie ich miejsce.
A ja zaproponowałam mojemu sąsiadowi kubek herbaty i kawałek ciasta. Tak usiedliśmy na ogrodzie, z psem przy lince, który chyba pokochał swojego nowego przyjaciela.

Zastanawiam się, skąd się bierze taka nienawiść. Po co nasyłać policję, straszyć zabraniem psa?
Póki ktoś jej nie zaatakuje, moja sunia jest wzorowym psem. Dużym bo dużym, ale łagodnym jak mało jaki pies...
Od paru dni gnoja nie widzę, i dobrze w sumie... Pobiłabym, a poszłabym siedzieć jak za człowieka...

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 358 (408)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…