Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72804

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zaczęły się matury i przypomniała mi się historia sprzed kilku lat.
Pierwszy dzień matur. Godzina 8.50, wszyscy obecni, poza jedną dziewczyną. Rzecz dziwna, bo to jedna z najlepszych uczennic w szkole i bardzo jej na maturze zależało.

Idę po arkusze do dyrektora, a on akurat z moją nieobecną rozmawia przez telefon - od pół godziny stoją z ojcem w korku, bo zdarzył się na drodze wypadek. Stoją na moście, więc nawet z naruszeniem przepisów drogowych nic kompletnie zrobić się nie da. Dziewczyna zrozpaczona, bo koniecznie musi przystąpić do egzaminu właśnie dziś, przesunięcie terminu z różnych powodów nie będzie w jej przypadku możliwe. Krótka narada i decyzja - niech wysiada z samochodu i biegnie, most blisko, a komisja na nią jakoś zaczeka.

Zasada jest taka, że zdający ma prawo wejść na egzamin, jeśli nie zakończyły się jeszcze czynności organizacyjne. No więc przedłużamy wszystko, co tylko można przedłużyć, po trzy razy przedstawiamy zasady, sprawdzamy po cyferce kodowanie arkuszy, dzieciaki zaczynają już dziwnie patrzeć - i jest, dobiegła! Ale w jakim stanie... zadyszana, zapłakana, roztrzęsiona, makijaż rozmazany, bluzka cała mokra od potu, spodnie z boku rozerwane, a co najgorsze - buty w garści (bo na obcasie, słabe do biegania), skarpetki w strzępach, stopy solidnie poobijane.

Wiadomo, że w takim stanie wpuścić jej na egzamin nie można, bo nic nie napisze, trzeba ją najpierw trochę uspokoić i ogólnie uczłowieczyć. Została wysłana do łazienki, umyła twarz, napiła się wody, panie woźne pomogły jej opatrzyć stopy i przyniosły tenisówki, które jej młodsza siostra (też nasza uczennica) na szczęście miała w szafce. Nauczycielka WF-u pożyczyła jej czyste skarpetki i dres, żeby nie musiała pisać matury w podartych spodniach i przepoconej bluzce. W międzyczasie dziewczyna się uspokoiła, ogarnęła i przyszła na egzamin. I zdała, zresztą bardzo dobrze :)

Historia trochę nie do końca na ten portal, bo nie ma tu nikogo piekielnego - jeśli już, to piekielny był po prostu pech...

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 286 (346)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…