Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73002

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Długo zastanawiałam się, czy opisać te wydarzenia, ale historia http://piekielni.pl/72987 i komentarze, że tylko katolicy są problemem, przekonała mnie. Dla niektórych może mało piekielnie, ale mnie już brak sił. Oceńcie sami.

W rodzinie mojego Narzeczonego jest alkoholik. Nazwijmy go roboczo Andrzej. Ów Andrzej był człowiekiem miłym, z którym mona porozmawiać i pośmiać się- oczywiście tylko na trzeźwo, co niestety rzadko się zdarzało. Nie pomagały prośby, tłumaczenia, awantury, ani odcinanie się. Jednak pewnego dnia Andrzej postanowił wytrzeźwieć. Wybrał sobie chrześcijański (nie chcę podawać nazwy odłamu, ale nie katolicki) ośrodek odwykowy. Każdy kolejny miesiąc na odwyku, dawał nam radość. Szczególnie, że przyjeżdżając na przepustki, Andrzej wydawał się naprawdę pozytywnie odmieniony. Właśnie- wydawał się.
Kiedy wrócił na stałe, rozpoczął istną "krucjatę"- każda rozmowa prędzej, czy później, zejdzie na temat Boga. Osobiście jestem osobą niewierzącą, ale szanuję poglądy innych.

Niestety, Andrzej przestał szanować moje. Na początku zaczęło się niewinnie- SMSy do mojego Narzeczonego (również ateista) z fragmentami Biblii, wiadomości do mnie, nawiązywanie w rozmowach do wiary i "dobra, które daje Bóg". Pierwsze dyskusje uświadomiły mi, że nie da się z Nim na te tematy rozmawiać. Jeśli nie potrafi odpowiedzieć na moje pytanie, powtarza swoje poprzednie odpowiedzi i bardzo się denerwuje. Starałam się więc unikać tematu, ale po paru miesiącach stało się to bardzo męczące. W końcu otwarcie powiedziałam, że swoim zachowaniem jedynie zniechęca mnie do wiary, więc odnosi zupełnie odwrotny do zamierzonego skutek. Co usłyszałam? Usłyszałam, że Bóg jest wszędzie i każdy wypełnia jego wolę, moje dziecko może zachorować, a nawet umrzeć, żebym uwierzyła w Boga. Co więcej- jestem opętana przez Szatana i ściągam na całą rodzinę przekleństwo, bo nie wierzę i nie życzę sobie, aby w moim towarzystwie ktoś wygłaszał homofobiczne poglądy. Podobnych stwierdzeń, dotyczących katastrof, jakie spotkają mnie i moją rodzinę, nie było końca. Od tamtej pory, odzywam się do Andrzeja jedynie "służbowo" na rodzinnych uroczystościach.

I tylko nie wiem, co jest tu bardziej piekielne- zachowanie Andrzeja, czy ośrodek, który leczy jedno uzależnienie, drugim (to nie jedyny przypadek osoby, która po wyjściu z tamtego miejsca, zaczęła pomiatać osobami niewierzącymi i podporządkowała każdą sekundę życia Bogu). Naprawdę szanuję ludzi wierzących- mają prawo wierzyć. Oczekuję jedynie takiego samego szacunku i nie zmuszania mnie do religii.

religia

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 239 (281)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…