Historia o panu na wózku inwalidzkim i cudownym ozdrowieniu coś mi przypomniała...
Gdańsk, jedna z najczęściej odwiedzanych ulic przez turystów - Długa.
Niedaleko fontanny Neptuna siedzi babcia na wózku. W ręku dzierży papierowy kubeczek po kawie, przykryta jakimś starym kocem, no obraz nędzy i rozpaczy, bo wygląda przyjaźnie i człowiekowi szkoda babulki. Siedzi tak cały dzień, od około 8:00 rano do zmierzchu a turyści rzucają "ojro" i inne waluty.
Kiedy robi się późno, wstaje z wózka, składa na nim kocyk i pcha go do tramwaju.
Większość miejscowych wie, że mieszka normalnie, ma rodzinę i generalnie niczego jej nie brakuje.
Biznes is biznes.
Gdańsk, jedna z najczęściej odwiedzanych ulic przez turystów - Długa.
Niedaleko fontanny Neptuna siedzi babcia na wózku. W ręku dzierży papierowy kubeczek po kawie, przykryta jakimś starym kocem, no obraz nędzy i rozpaczy, bo wygląda przyjaźnie i człowiekowi szkoda babulki. Siedzi tak cały dzień, od około 8:00 rano do zmierzchu a turyści rzucają "ojro" i inne waluty.
Kiedy robi się późno, wstaje z wózka, składa na nim kocyk i pcha go do tramwaju.
Większość miejscowych wie, że mieszka normalnie, ma rodzinę i generalnie niczego jej nie brakuje.
Biznes is biznes.
Gdańsk
Ocena:
400
(404)
Komentarze