Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany
Jakiś czas temu wywiązała się dyskusja o obyczajach w publicznych toaletach, a konkretnie o pukaniu oraz zamykaniu drzwi. Ku mojemu zdumieniu pojawiły się głosy, że pukanie jest bez sensu; że trzeba od razu szarpać za klamkę - jeśli ktoś się zamknął, to się zamknął, a jeśli nie, to jego strata (i szarpiącego w sumie też, ale wina na pewno tylko i wyłącznie aktualnego użytkownika przybytku).

Dzisiaj mimo złotych rad użytkowników tego portalu postanowiłam zapukać, albowiem jak to zwykle bywa w starszych tego typu przybytkach czerwone oznaczenie "zajętości" przy klamce było już wytarte i z zewnątrz nie dało się określić, czy budka jest zajęta. Usłyszałam głos pełen oburzenia:

"No już, już! Co się tak dobija?!"

Babeczka jeszcze przy wyjściu spojrzała na mnie wilkiem, jakbym co najmniej bluźniła w jej obecności przciwko Świętemu Szymonowi Słupnikowi.

Przy okazji przypomniało mi się, że często zapukawszy i nie usłyszawszy odpowiedzi zabieram się dziarsko za klamkę i zastaję drzwi zaryglowane, a po chwili z kabiny wyłazi użytkowniczka, która na moje pukanie nawet nie pisnęła, że zajęte. Zaczynam się zatem wahać... całe życie wydawało mi się, że nie ma nic sensowniejszego nad pukanie do kibelka, a tu proszę. Może faktycznie coś robię nie tak?

ludzie

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (139)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…