Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73230

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zakłady przemysłowe, ich uciążliwość, a polskie prawo, też temat rzeka, zgadzałoby się?

Jest sobie elektrociepłownia i nic. Jest też zakład przetwórstwa odpadów naftowych - mimo że pisali o nim w prasie, nie jest bohaterem historii. Producent armatury - nie truje. Gdzie piekielność?

Zagraniczny inwestor otworzył zakład i produkuje tam wyroby z aluminium. Z wyjątkiem Wielkanocy, na którą to wygasili piece, całą dobę emitują dym pochodzący ze stapiania aluminium lub zgrzewania elementów. Niestety, procesom towarzyszy użycie nieekologicznych związków, tworzących szkodliwe opary. Zakład jest uciążliwy dla całego miasta (wiatry przeważnie zanoszą dym aż do centrum i dalej). Do mieszkań wpada, a choćby z racji zawartości aluminium może przyspieszać rozwój choroby Alzheimera. Przypomina z grubsza taki dym, jaki unosi się przy lutowaniu. Zdarza się, że zakopcą naprawdę solidnie. Dym osiada na oknach plastikowych, tworząc żółty nalot, tak jak dym papierosowy zażółca tapicerkę czy ściany. Osiada na konstrukcjach metalowych, na praniu. Także wobec dzieci na pewno nie jest obojętny. Ba! Z racji tego, że komina nie ma, wiatr często roznosi go po mieście i nie pozostaje to bez wpływów na pobliskie zakłady spożywcze, produkujące m.in. ciasteczka maślane marki L* (niemiecki filozof, matematyk, ur. 1. lipca 1646).
Aż dziw bierze, że niemieckiemu inwestorowi jest to obojętne.

Prasa, przynajmniej zasięgu wojewódzkiego, milczy.
Urząd miasta - zlecono zawiadomić Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

Filtrów nie mają. Właśnie to budzi, nawiasem mówiąc, obawy związane ze spalarniami odpadów - ich założenie, a omijanie. Kary śmiesznie niskie, takie mamy prawo.

No to co zrobić? Mogliby w tych zakładach wybudować komin i dukty, którymi przekierowaliby gazy odlotowe. To spowodowałoby wydostawanie się ich poza kotlinę, w której leży miasto. Rozproszyłyby się i zagrożenie zmalałoby. Mogliby, wilk byłby syty i owca cała...

Sęk w tym, że...

Za komin...

Zgadliście! Płaci się podatek. Najwidoczniej stawka jest wysoka.

No to mogliby wynająć konstrukcję pod przekaźniki komórkowe, co poprawiłoby zasięg.

Kary za emisję nie są proporcjonalne do przychodów, tylko zależą od jej poziomu, więc giganci płacą i trują. Jak w Bangladeszu.

I wisienka na torcie: Dawniej działał tam przemysł ciężki. Gleba wokół jest tak skażona, że poziom emisji zakładów jest po prostu niemierzalny - pewnie dlatego doradzono inwestorowi wybrać taką lokalizację, by uniknąć kar. Po prostu nie da rady zmierzyć poziomu skażenia, więc hulaj dusza, piekła nie ma!

A propaganda głosi: Zagraniczni inwestorzy, nowe miejsca pracy... Tylko ochrona środowiska - poziom XIX wieku... Jak się tym zająć?

Mam wrzucić zdjęcie?

PS Ciekawe, czy o truciu wie centrala? I co oni na to...

Znad Sekwany przezwisko mają Walnęło ma zielone logo

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (244)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…