Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73590

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Scorpion spotyka ścianę, odcinek pierwszy.

Zaproszony przez rodzinkę dziewczyny, udałem się do Rzesz... to znaczy Niemiec, do leżącej w okolicach Hamburga miejscowości.

Wjeżdżamy na osiedle chronione, kamery wszędzie, portier pyta najpierw mnie w jakim celu tu przyjechałem, potem domofonem do być-może-teściów(BMT) zadaje to samo pytanie.
Zeznania zgodne, mogę wjeżdżać.

Moje skromne autko zajechało pod blok, zostałem poproszony przez BMTeścia o wjechanie nim do garażu "ale szybko, bo jeszcze ktoś zobaczy".
Owszem-Fiat Punto, mimo że najnowszy, słabo prezentuje się na tle Mercedesów, BMW i innych drogich autek, ale że aż tak?

Sprawę olałem, poszliśmy na górę, śmiechy-chichy, gadka-szmatka, sielanka.
Aż do czasu...

Dziewczyna została zaproszona(ja jako zestaw powiększający podstawową wersję dziewczyny także)na jedną z imprez z jej starymi znajomymi do klubu niedaleko osiedla.
I tu wchodzi powoli jazda.

W ramach "tolerancji"(to słowo z ich ust padało praktycznie co drugie zdanie) rozmowa toczyła się po angielsku.

Wiecie jak to jest na imprezach-jesteś po paru głębszych blisko z tymi, których znasz od wypicia paru głębszych.
Siedziałem z przyjaciółmi mojej połówki jak ze swoimi, gadaliśmy, śmialiśmy się.
Zaproponowałem wyjście na fajkę. Oni w lekkim szoku, jakbym conajmniej postawił klocka na stole, ale paru się zgodziło. Stwierdzili, że zaraz przyjdą.
Wyszedłem na zewnątrz, przeszukałem kieszenie. Szlag-paczka fajek została u BMT. Podchodzę do murzyna i pytam gościa o fajkę. Pokazał swoje białe, perliste ząbki świecące jeszcze bardziej w blasku latarni i poczęstował mnie pewną rzadką marką(Scorpion mówi nie lokowaniom produktów).
Pogadaliśmy chwilę, dał mi jeszcze jedną w prezencie i poszedł swoją drogą.
Przyszli wreszcie znajomi z imprezy.

Siedzimy, gadamy. Pytają o fajkę, odpowiadam że (dosłowny cytat) "that black folk gave me, really nice guy".
Na to oni wielce się zbulwersowali, ze jestem rasistą!
A że człowiek po piwie ma włączone "Moja jest racja", próbowałem naprostować, że jaki tam rasizm, przecież nie wyzywam od czarnuchów, asfaltów itp., a samego gościa polubiłem.
Więc kolejne powstało oburzenie, że "hurr w tej waszej Polsce durr to zaściankowość, on mógł się poczuć urażony, mówi się zawsze AFROAMERYKANIN".
Nie dawałem za wygraną. Postanowiłem jechać na metodzie Sokratesa.
"Ale jak to, afroamerykanin?-zapytałem.-A co jeśli nie jest z Ameryki i nigdy w niej nie był?".
"Hurr rasizm durr, nieważne, on na bank byłby urażony tym nazewnictwem."-odpowiedzieli zgodnie.
"Czemu miałby się obrazić za to, że nazwałem go czarnym?"
"Hurr durr bo jest czarny, i mu to wypominasz nazywając go tak."
"Czyli według was jest gorszy?"
Im się zawiesił system, coś tam bąknęli że NA BANK MU SIĘ TO NIE SPODOBAŁOBY ŻE GO TAK NAZYWAM ZA PLECAMI.
"Skąd wiecie? Nie znacie go. A może go zapytamy?(widziałem że znów wyszedł z klubu do tego czasu na fajkę)".
Oni z wielkim przerażeniem w oczach zaczęli się wręcz drzeć, ze na bank go urażę.

Podszedłem do gościa, zapytałem tak, aby oni słyszeli, czy był kiedykolwiek w USA i czy ma problem z tym, że nazywam go czarnym.
Ze śmiechem stwierdził, że w USA nigdy nie był, jest potomkiem imigranta z Francji i ani myśli żeby mieć ze mną jakiś problem.

Wróciłem do znajomych mojej dziewczyny, którzy mieli miny jakbym każdemu z osobna w mordę strzelił.
Postawiłem jeszcze tej nocy drinka murzynowi za fajki, który to stał się moim głównym znajomym na dany wieczór, a reszta trzymała się ode mnie z dala, prócz mojej połówki.

Wracając do domu, zaczęli twierdzić że zachowałem się jak rasista i niecywilizowany cham oraz że na bank uraziłem tego murzyna nazywając go murzynem. A tak w ogóle to nic dziwnego, po tym co się dzieje w moim kraju.
Zapytałem z ciekawości, co według nich się dzieje.

Ale to, pozostawię jako materiał na następną część.

Dojszlant

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 478 (560)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…