Bardziej refleksja, ale dość piekielna - przynajmniej w moim odczuciu.
Znajoma z pracy, kobieta około 50, ma siedmioletnią siostrzenicę, którą czasami przyprowadza w luźniejsze dni - dzieciak mieszka trzy ulice od siedziby firmy, lubi sobie pooglądać nasze komputery, pochodzić po budynku i porozmawiać z dorosłymi, a nam nie przeszkadza.
Znajoma, gdy Oliwka była młodsza, wiecznie do niej "dziubdziała": "A cio ty tutaj lobiś, maś tu jogurcik" itp. Do pięcioletniej dziewczynki, co już było dość kuriozalne, ale co tam.
Teraz, gdy mała ma 7 lat, sama zaczyna czasami "pieścić": "oj, bo ja zlobiłam", "a w śkole pani..." itp. Znajoma reaguje natychmiast: "Przestań! Jak ty mówisz! Nie wolno tak, jesteś dużą dziewczynką! Buzia ci uschnie!".
Kiedy zwróciłyśmy jej uwagę, że jeszcze półtora roku temu sama tak mówiła, i to mimo naszych uwag, obraziła się. "Bo do dzieci tak można i trzeba, bo lepiej się czują", rzekła.
No cóż ;)
Znajoma z pracy, kobieta około 50, ma siedmioletnią siostrzenicę, którą czasami przyprowadza w luźniejsze dni - dzieciak mieszka trzy ulice od siedziby firmy, lubi sobie pooglądać nasze komputery, pochodzić po budynku i porozmawiać z dorosłymi, a nam nie przeszkadza.
Znajoma, gdy Oliwka była młodsza, wiecznie do niej "dziubdziała": "A cio ty tutaj lobiś, maś tu jogurcik" itp. Do pięcioletniej dziewczynki, co już było dość kuriozalne, ale co tam.
Teraz, gdy mała ma 7 lat, sama zaczyna czasami "pieścić": "oj, bo ja zlobiłam", "a w śkole pani..." itp. Znajoma reaguje natychmiast: "Przestań! Jak ty mówisz! Nie wolno tak, jesteś dużą dziewczynką! Buzia ci uschnie!".
Kiedy zwróciłyśmy jej uwagę, że jeszcze półtora roku temu sama tak mówiła, i to mimo naszych uwag, obraziła się. "Bo do dzieci tak można i trzeba, bo lepiej się czują", rzekła.
No cóż ;)
Ocena:
270
(294)
Komentarze