Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73898

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni temu przeczytałam na piekielnych historie http://piekielni.pl/73763 oraz http://piekielni.pl/73749 i pomyślałam wtedy, że to dobrze, że mnie nic takiego nie spotkało. I chyba za wcześnie się cieszyłam, bo dosłownie następnego dnia już nie mogłam tego samego powiedzieć.

Było już po godzinie 16 i miałam właściwie wychodzić z pracy, ale zastanawiałam się jeszcze czy wszystko zrobiłam i chodziłam po biurze trochę bez celu. W tym momencie przez drzwi wparował do biura pewnym krokiem człowiek w wieku mojego dziadka, z koszulą rozpiętą do połowy, ukazującą klatkę piersiową. Pan stwierdził, że przyszedł w sprawie pożyczki, ale nie był z nikim umówiony.

W takiej sytuacji klienta przejmuje doradca, który jest wpisany na dyżurze. Tego dnia na liście nie było nikogo, widocznie nie było chętnych na siedzenie na tyłku cały dzień, ale kilka osób snuło się po biurze, więc pomyślałam, że ktoś się nim zajmie, bo ja chciałam już iść do domu.

Pan usiadł chwilowo w poczekalni, a do mnie, jako że stałam na jego widoku, rzucił, żebym zrobiła mu kawę. Dodał po chwili, że ma być z 4 łyżeczek i ze śmietanką. Zrobienie kawy zazwyczaj to nie jest problem, zwłaszcza kiedy wiem, że klient spędzi u nas dłuższy czas sama proponuję coś do picia, ale nie spotkałam się jeszcze z takim żądaniem kawy.

Zanim zdążyłam zareagować, przełożona poprosiła, żebym zajęła się nim jednak ja, inni doradcy byli zajęci. Zrobiłam więc kawę, a następnie zaprosiłam pana do biurka, gdzie miałam spisać kilka informacji na podstawie których zostałaby zweryfikowana jego zdolność kredytowa. Standardowa procedura, zwykle zajmuje około 5-10 minut, chyba że klient ma więcej pytań. Wolę odpowiedzieć na wszystkie rzetelnie, żeby nikt nie miał do mnie pretensji, że czegoś nie powiedziałam.

Nie pomyliłam się co do jego wieku, pan był z '39 rocznika. Zanim zdążyłam wpisać jego godność do dokumentów, on już miał pytania. Ale nie dotyczące pożyczki. Najpierw dopytał o imię, najwyraźniej nie dosłyszał albo nie pamiętał, bo zawsze przedstawiam się na początku. Kiedy odpowiedziałam, stwierdził, że to bardzo ładnie imię, takie samo jakie nosi jego córka. Podziękowałam i próbowałam pisać dalej, co było dość trudne biorąc pod uwagę kolejne dywagacje niezwiązane z tematem. O tym jaka to jestem młodziutka i które liceum ukończyłam. Przyznałam, że była to szkoła w innym mieście, skojarzył, że jest tam stadnina koni i zapytał o to, czy lubię konie i czy umiem na nich jeździć, jeżeli nie, to on mnie chętnie nauczy. Przez chwilę rozmawialiśmy też w obcym języku, gdyż taki miał kaprys, a ja nie widziałam problemu w kontynuowaniu w ten sposób rozmowy. Kiedy powróciliśmy do ojczystego języka, pozwolił sobie skomentować, że całkiem nieźle mi szło, ale on może mi jeszcze dać korepetycje (przy czym mrugnął porozumiewawczo, bo najwyraźniej wydało mu się to zabawne).

Gdzieś na początku rozmowy, więc jeszcze nie wydało mi się to wyjątkowo dziwne, zapytał, czy uważam, że ma ładne imię, bo brzmiało tak samo jak jednego z polskich króli. "Tak królewsko brzmi, prawda, pani RedHead?", jak sam skomentował. Kilka razy też zapraszał mnie na obiad/kawę/kolację, mimo tego że za każdym razem odmawiałam. Wszystkiego co mówił nie byłam w stanie spamiętać, ale gdzieś w trakcie wywodu rzucił, że doprawdy, świetną kawę zrobiłam i na pewno inne rzeczy też tak dobrze robię. Już tak mam, że kiedy rozmawiam z klientami to uśmiecham się, to zmniejsza dystans, pomaga w budowaniu pozytywnych relacji i zwyczajnie uważam, że to miłe. W tym momencie jednak uśmiech zszedł z mojej twarzy, odchrząknęłam i zapytałam, czy możemy wrócić do dokumentów.

I na chwilę wróciliśmy. A później znów się zaczęło. Zapytałam, czy pan posiada jakieś dzieci do 18 roku życia na utrzymaniu, na co on odparł, że będzie miał, jak sobie je zrobimy. I wtedy miałam go już naprawdę dość, minęło ponad 20 minut, ja posuwałam się z pracą niesamowicie wolno, ale skoro zaczęłam, to chciałam skończyć spisywać wszystko, najwyżej przekazałabym później tego klienta komuś innemu. Kiedy stwierdził, że mam piękny biust (bluzka, którą miałam na sobie ma dekolt pod szyją, więc mojego biustu nie mógł na szczęście podziwiać, ale to że mam spory biust widać byłoby nawet w zimowej kurtce), zapytał jaki to rozmiar i czy mieści się w dłoni. Zastanawiałam się za jakie to grzechy i czemu nie wyszłam wtedy, kiedy miałam wyjść w biura. Po kolejnym upomnieniu o tym, że zbacza z tematu i to co mówi jest nie na miejscu, wreszcie byliśmy pod końcem wniosku. Pan złożył podpisy, powiedziałam, że ktoś się z nim skontaktuje i to już wszystko teraz. Nagle okazało się, że okradli go jak zasnął w tramwaju i czy nie mam 5 zł na doładowanie telefonu, bo on nie może nawet zadzwonić. Nie, nie mam. Doładować przez internet, jak sugerował, też nie mogę.

Przedłużał wyjście jak tylko mógł. Słowo daję, że gdyby został w biurze jeszcze chwilę, to chyba wbiłabym mu długopis w oko. Na szczęście wyszedł. A ja zadzwoniłam do chłopaka, żeby przyszedł po mnie do pracy, bo teraz to ja sama nigdzie nie idę. Zwyczajnie bałam się, że czeka pod budynkiem, biuro byłoby zaraz zamknięte, a ostatnie czego wtedy chciałam to droga do tramwaju czy dalej w jego męczącym towarzystwie. Po ponad 30 minutach takiej rozmowy czułam się wręcz fizycznie brudna i byłam tak zmęczona psychicznie, że po prysznicu w domu od razu musiałam się zdrzemnąć.

Teraz zwyczajnie kazałabym mu wyjść z biura, gdyby pierwsze upomnienie nie przywołało go do porządku, ale wtedy byłam chyba zbyt zaskoczona, zażenowana i nie spodziewałam się czegoś takiego. Troszkę inaczej kojarzą mi się starsi panowie. Między innymi dlatego, że mój dziadek był przemiłą osobą i raczej takie znam także wśród obecnych klientów. Po drodze do pracy często też spotykam uroczego staruszka mieszkającego na tym osiedlu, który zawsze pierwszy mi się kłania i twierdzi, że wyglądam jak Miss Polonia. Ten sam tekst ma dla każdej napotkanej kobiety w przedziale wiekowym 18-60, ale to po prostu miło usłyszeć. Kulturę osobistą tych dwóch panów oddziela ogromny kanion.

"przemiły" staruszek

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (246)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…