Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73942

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Będzie długo, będzie ciężko, będzie smutno, będzie kontrowersyjnie - o pobieraniu narządów do przeszczepu.

Nie będę opisywać całej procedury stwierdzania śmierci mózgu, ponieważ jest dostępna w sieci.

Jeśli ktoś chce wiedzieć więcej i ma poważne wątpliwości, niech zapyta, postaram się odpowiedzieć.

Ogólnie mówiąc, jeśli badania potwierdzą śmierć mózgu, jeśli chory nie widnieje w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów i jeśli jego rodzina wyrazi zgodę, następuje kontakt z Poltransplatem i szukanie biorców. Istotnym szczegółem jest też to, że zgon stwierdza się w momencie podpisania protokołu śmierci mózgu - od tej pory respirator wentyluje zwłoki. Chociaż do momentu fizycznego pobrania narządów na bloku operacyjnym może minąć kilka-kilkanaście godzin, to zgon już został stwierdzony.

A co w sytuacji, gdy rodzina wyraża sprzeciw? Prawo polskie pozwala na odłączenie pacjenta od respiratora. Analogicznie - komisja orzeka śmierć mózgu, stwierdza się zgon i wyłącza respirator, ponieważ tak jak wspomniałam, wentyluje on zwłoki. Dlaczego się tak robi? O tym właśnie będzie ta historia.

Przyjęliśmy na intensywną terapię mężczyznę lat 60+ po operacji odbarczenia masywnego krwiaka mózgu. Pan zasłabł w pracy, po diagnostyce okazało się, że ma krwiaka, był operowany w trybie pilnym. Okazało się, że pękł mu tętniak i zalał praktycznie cały mózg, pacjent nigdy nie odzyskał już przytomności. Dotychczas zdrowy, bez chorób przewlekłych, w dobrej kondycji, bez nałogów. Jego stan jest krytyczny, nie reaguje na leczenie, badanie tomograficzne mózgu jednoznacznie mówi, że już nic się nie da zrobić.

Informujemy rodzinę - rodzice mężczyzny nie żyją, nie ma żony ani dzieci. Nie ma rodzeństwa. Już zgadliście, dlaczego? Nasz pacjent to ksiądz.

Nasz oddział nagle przemienił się w Jasną Górę, ze względu na ilość pielgrzymek starszych ludzi, którzy przychodzili oddać cześć pacjentowi.

Nie wiedziałam, że jeśli podejrzenie śmierci mózgu dotyczy osoby duchownej, to nagle wszystkie istniejące procedury można sobie w buty wsadzić, żeby być wyższym. Przyjechał sam biskup diecezji mojego skromnego powiatu i po długich rozmowach z lekarzami orzekł, że on się na nic nie zgadza, na żadne pobieranie, ponieważ jego zdaniem zabijamy ludzi na narządy i kropka. Wobec tego nasi lekarze mówią, że będą musieli odłączyć respirator, ponieważ wyczerpali możliwości terapeutyczne i nie mają po prostu wyjścia. Trzy słowa komentarza od biskupa do lekarza: nie odważysz się!

No i oczywiście nikt się nie odważył. Żaden z lekarzy, specjalistów, starszych czy młodszych, mniej lub bardziej wierzących, mniej lub bardziej zaangażowanych w proces leczenia, mniej lub bardziej empatycznych, ŻADEN nie miał na tyle odwagi, żeby nacisnąć jeden przycisk. Protokół orzekający śmierć mózgu oczywiście został napisany, tylko daty zgonu nikt nie chciał wpisać...

Ksiądz ostatecznie zmarł po ponad 2 miesiącach. Ponad dwa miesiące bezsensownego wentylowania zwłok respiratorem. Dwa miesiące pielęgnacji ciała, które rozkładało się na naszych oczach. Warto tutaj wspomnieć, że fakt, iż serce bije, nie przeszkadza tkankom i narządom w rozpoczęciu procesów gnilnych. Natury po prostu nie da się oszukać, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że głowa już dawno poszła do nieba, a więc nie zadaje sobie trudu, żeby ratować resztę. Zapraszam wszystkich obrońców naturalnej śmierci, wszystkich jej wyznawców, żeby spędzili jeden dyżur w towarzystwie tego biednego pacjenta. Żeby pooddychali słodkawym smrodem śmierci, który wydobywał się z niezagojonej rany pooperacyjnej. Żeby myli, masowali i pielęgnowali bezwładne, sztywniejące ciało. Żeby patrzyli w zmętniałe i zapadnięte źrenice.

Śmierć uznaje się zawsze za największy dramat. Nigdy nie ma dobrego momentu na umieranie ani na tracenie kogoś bliskiego. To są tragedie i nie ulega to wątpliwości. Ale jeszcze gorsze jest takie właśnie zawieszenie w próżni, z które nie można ruszyć w żadną stronę. Jest to przedłużanie niepotrzebnego cierpienia - pacjenta i jego rodziny. Jest to nieposzanowanie ciała zmarłego, które pozostaje narażone na procedury medyczne. Jest to też niestety czynnik ekonomiczny, co dla niektórych zabrzmi okrutnie, ale marnuje się leki i sprzęt, które mogłyby pomóc komuś innemu.

Bardzo mi przykro, że ten nieszczęsny ksiądz został tak okrutnie potraktowany przez los. Nikt nie zasługuje na próżnię.

służba zdrowia

Skomentuj (98) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 652 (686)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…