Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73978

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W ulubionym mym sklepie, tym dla najuboższych i gorszego sortu, kupowałam ziemniaki, marchewkę i fasolę szparagową na kilogramy. Wzięłam jeszcze 3 inne rzeczy.

Stoję w kolejce, przechodzi jakiś facet i rzecze:
- Pani uważa, ten kasjer chciał mnie wczoraj na 6 zł oszukać!

Zdarzyło się - pomyślałam. Za zakupy zapłaciłam, paragonu nie sprawdziłam. Poszłam do auta.

Stwierdziłam jednak, że co mi tam, sprawdzę ten paragon. No i oczom mym ukazuje się równy kilogram fasolki. Wzięłam może z 40 dkg.

Wróciłam do sklepu, pan zważył, 32 dkg... Łaskawie oddaje pieniądze, żadnego przepraszam, nic, dosłownie zero.

Czy to mało piekielne? Za linią kasy czekała kolejna osoba, którą ten facet również oszukał! Tak, w czasie, gdy ja poszłam do auta, papudrak chciał okraść kolejną klientkę! Tej źle wydał resztę (miał wydać 20 zł po 5, wydał 3x5 zł i 1x1 zł).

Przypomniało mi się, że nie tak dawno ten sam gość próbował oszukać faceta na mielonce, tam są takie pakowane "w kiełbasce", ale na półce cena za 100 g jest podana, no i waży się przy kasie. Oczywiście też policzył kilogram.

Chyba muszę zmienić swój ulubiony sklep na jakiś inny, bo historia z oszustwem akurat tam zdarza mi się chyba z 5 raz. I nie, to nie przeoczenie, bo dziad malinowy wbił mi kartofle i marchew dobrze, bo było ich powyżej kilograma, a fasolki nie, to wbił jako cenę jednostkową (1 kg).

Zastanawia mnie jeszcze, jaki z niego musi być "ynelygent", skoro słyszał faceta, który mnie ostrzegał, a i tak chciał dopiąć swego.

Bieda aż piszczy

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (248)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…