Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74237

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłam dziś zwiedzać pewien obiekt historyczny. Pani przewodnik oprowadzała grupę ok. 30 osób. Wśród nich było małżeństwo z ok. dwuipółletnim dzieckiem. Mniej więcej po półgodzinie chłopiec zaczął się nudzić. Nie dziwota, biegać nie wolno, dotykać nie wolno, zabawek nie ma itd.

Mały zaczął jęczeć, wiercić się, stękać, chciał na ręce do mamy, nie chciał być na rękach u mamy, chciał stać, a minutę później jednak nie chciał. Chciał pić, ale jednak nie chciał. Ręce taty mniej więcej po minucie okazywały tak samo niekomfortowe jak ręce mamy.

Na gesty przykładania palca do ust (tak go uspokajali rodzice), no doprawdy nie wiem dlaczego, nie reagował, podobnie jak na głośne "ciiii" uskuteczniane z częstotliwością 30 sekund. Po kilku minutach zaczął jęczeć coraz głośniej, kłaść się na podłogę, płakać i marudzić. I tak przez kolejne DWIE godziny. Płaczem zagłuszał przewodniczkę, uprzykrzał zwiedzanie gościom.

Dziecko, wiadomo, dziecko, ale rodziców uważam za głupków bez pomyślunku. Z takim maluchem nie chodzi się do nudnych dla nich miejsc. Może myśleli, że mały będzie cicho, że wytrzyma. Kiedy okazało się, że nie, to według mnie powinni sru, dziecko pod pachę i wyjść z obiektu. Jednak ja nie mam dzieci, mogę się nie znać. Może rodzicielstwo zwalnia z bycia kulturalnym.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 250 (292)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…