Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74478

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wiele się słyszy o osiedlowych wojnach o "przywłaszczaniu" sobie ogólnodostępnych miejsc postojowych. A na moim osiedlu wojna toczy sie o moje osobiste, zakupione za blisko 10 tys. zł miejsce postojowe ;)
Urok miejsca polega na tym, ze jest położone najbliżej klatki i jest największe na całym parkingu, jakbym się uparła zmieszczę się Punto nawet bokiem - pierwsza byłam, mogłam sobie wybrać to wybrałam ;) Jego urok jest zarazem przekleństwem.
Mieszkam tu rok i bez przesady, ale kilka razy w tygodniu wracając z pracy zastaje czyjes autko na swojej własności.
Są to w szczególności.
1.Mamuśki odbierające dzieci ze żłobka który jest w klatce. Bo ona tylko na chwilę! Bo wolne było!
Bo żłobek to miejsce powinien wykupić! (WTF??!!)
2. Kurierzy / Dostawcy maści wszelakiej.
3. Firmy remontowe. Jak nie trudno się domyślić oni nie na chwilkę, a do godzin późnych.
Jeśli tylko na aucie znajduje się nazwa firmy nie omieszkam zadzwonić i zarządzać przestawienia.
4. Sąsiedzi:
"bo wolne było"
"bo myślałem że Pani na wczasy pojechała, hehe"
I mój faworyt:
"bo rodzina przyjechała, wpuściłem ich do garażu, a sam nie miałem gdzie".

No ludzie....
Obok znajduje się całkiem pokaźny chodnik gdzie na chwile można się zatrzymać. Dla oszczędnych, którzy sobie miejsc nie kupili przed bramą jest dużo ogólnodostępnych. Ale po co, lepiej kogoś podparkować!
Osiedle jest zamknięte, wszystkie miejsca oznaczone i opisane wielkim znakiem, że prywatne ;)
I co zrobić z takimi gamoniami? Powiem szczerze, mam dość. Od jakiegoś czasu zastawiam takich cwaniaków, idę do domu i czekam na klaksony ;) Wredna, bo wredna, ale mam wysoko rozwinięte poczucie własności i alergię na ludzi, którzy jej nie szanują...
Może ktoś z Was ma doświadczenie w takiej sytuacji? Może straż miejską mogę wezwać?

Parking

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 287 (319)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…