Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74890

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Spotkania rodzinne przy okazji wesel niestety traktowałem jak smutny obowiązek, od czasu kiedy w burzliwych okolicznościach rozstałem się z drugą połówką.

Do ludzi nie dociera, że mimo, że minęły dwa lata od rozstania, to nie mam ochoty na rozmowy o osobie, która mnie zdradziła i rozwaliła 7 lat związku.
Dlatego na pytania w stylu: A co tam u Kamilki? Rozmawiacie czasem?
Zacząłem odpowiadać zgodnie z prawdą, że drażni mnie ten temat i nie chcę go poruszać.
Ale to temat na inną historię.

Podczas wesela kuzyna, na które zostałem zaproszony z osobą towarzyszącą, ale poszedłem sam, zaczęło się - a co tam u ciebie, a co u Kamilki, a jak ci leci? Do tego należy wspomnieć, że rok wcześniej rozkręciłem biznes, który po pół roku zaczął dopiero przynosić zyski i to niemałe. Tworzenie i projektowanie gier mobilnych z mikropłatnościami. Sam przy wszystkim siedzę i prowadzę działalność jednoosobową.

Siedzę przy stoliku, oglądając więc jak goście tańczą i piją kiedy przysiada się wujek i po dwu-minutowym wstępie co tam jak się masz? Przechodzi do konkretów.

- Destimo, bo ja słyszałem, że tobie ten biznes dobrze idzie. Słuchaj Bartuś nie ma teraz pracy, może byś mu coś u siebie w firmie załatwił?
- Ale wujek, ty wiesz, że to działalność jednoosobowa?
- Destimo ja cie proszę, Bartuś to dobry chłopak, pieniędzy potrzebuje, on nawet za tysiąc może pracować.
(oho widzę negocjacje jak za niewolnika się zaczęły).
- Dobra wujek, mógłbym go zatrudnić, ale ja będę tylko stratny, muszę mu umowę dać, składki za niego płacić da mi wujek gwarancję, że on to wypracuje na siebie?
- On wszystko zrobi co mu karzesz Destimo, to dobry i pracowity chłopak.
- Wujek, ale czy on w ogóle w mojej branży siedzi? Coś umie?
- No a co ty tam w tych komputerach robisz? Naprawiasz sprzedajesz, to on też może, na sprzedawcę się nadaje, to jest bardzo dobry chłopak ten mój Bartuś.
- Wujek, ja tworzę aplikację, potrzebuję programisty jeśli już, choć obecnie nikogo nie szukam, to dałbym mu szansę jakby potrafił programować, ostatecznie grafik 2D by mi się przydał.
- A kierowca albo sprzedawca ci nie potrzebny? No nie gadaj, każda firma potrzebuje kierowcy.
- Wujek nie ma takiej opcji, to kogo potrzebuję już Ci powiedziałem, nikt inny z innymi kwalifikacjami mnie nie interesuje.

Wujek bez słowa mrucząc coś pod nosem wstał od stołu i poszedł do swojego stolika. Myślicie, że koniec?

Za godzinę przychodzi nieco mniej sponiewierana alkoholem od wujka ciocia, matka Bartusia.
- Destimo ja wiem, że tu już gadałeś z Wujkiem, ale ja cię proszę jak matka, bo Bartuś ma pożyczki do popłacenia, on musi się gdzieś załapać.
- Ciociu ja już temat z wujkiem wyjaśniałem godzinę temu.
- Ja wiem Destimo, ale wiesz Wujek pijany, to on nie umie pogadać tak wiesz na poziomie. To jak z tym moim Bartusiem będzie?
- Nie mogę go zatrudnić, bo nie pracuje w mojej branży.
- Destimo ale on się może nawet nauczyć, to chyba nic skomplikowanego.
(No oczywiście, że nie. Programowanie w 2 językach, tworzenie aplikacji podstawy ekonomii i zbytu w rynkach mobilnych, monetyzacja i rotacja użytkowników. Znajomość PaintShopPro i 3DStudioMax, tworzenie spriteów i animacji - no oczywiście, że to nic takiego skomplikowanego).
- Ciociu to jest niestety trudniejsze niż „do nauczenia”, ja potrzebuje pracownika a nie stażysty.
- A nie mógłby ci w firmie sprzątać? Albo katering wozić?
- Ciociu no litości, ja firmę z mieszkania prowadzę sam, po co mi katering, jak zgłodnieję to sobie kanapkę pójdę zrobić do lodówki.

Ciocia jeszcze spojrzała na mnie oczami pełnymi smutku i niezrozumienia dla mojej nieugiętej postawy, w której postanowiłem być niezatrudniającym Bartusia.
Postanowiłem nawet nie być jego szefem i mu nie płacić wypłaty.

Myślicie, że koniec? Czytajcie dalej.

Dwa dni po ślubie dzwoni nieznany mi numer, odbieram.
- Cześć Destimo, Bartek z tej strony, słuchaj mi się obiło o uszy, że ty mi możesz jakąś pracę załatwić.
- No cześć Bartek, ale to jakaś nieprawdziwa informacja.
- Co ty gadasz Destimo, Matka mi powiedziała, że coś w firmie masz dla mnie jak się odezwę do ciebie to na pewno się jakoś dogadamy.
- Jakie masz kwalifikacje Bartek?
- No budowlankę mam, ale mogę jeździć, bo mam też prawo jazdy, coś przywieźć dostarczyć, te gry czy co tam masz do sklepów wozić.
(To już nawet nie jest jak rzucanie grochem o ścianę, to bardziej jak sypanie piaskiem o ścianę).
- Bartek, ale ja to cyfrowo sprzedaję, do sklepu z grami mobilnymi nic fizycznie nigdzie dostarczać nie muszę.
- No to nie wiem, to po co mojej matce powiedziałeś, że masz coś dla mnie?
- Nic jej takiego nie mówiłem.
- To spie...alaj – i się rozłączył.

Nie wiem teraz za jaką gnidę zacznę w rodzinie uchodzić jak ciotka i wujek zaczną rozpowiadać, że Bartusia nie chciałem zatrudnić i mu nadzieję zrobiłem czy coś. Pewnie już jestem gnidą i sknerą, która się na rodzinę wypięła. Brawo ja.

Skomentuj (64) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 594 (610)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…