Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74913

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po przeczytaniu #74890, wersja zagraniczna!

Wyjechałam do Anglii jeszcze ‘przed wszystkimi’, w okolicach 2000 roku. Pracuję na kierowniczym stanowisku w środowisku akademickim i jestem między innymi odpowiedzialna za rekrutację pracowników na stanowiska techniczne w moim dziale. Stanowiska te wymagają bardzo specyficznego wykształcenia i doświadczenia, ktoś bez odpowiedniego ‘papierka’ nawet się o takie prace nie ubiega.

Nie mam natomiast absolutnie nic do powiedzenia jeżeli chodzi o rekrutację w innych działach na pracowników niekoniecznie wykwalifikowanych, np. na sprzątaczy, kierowców, pracowników stołówki, administracji czy księgowości, czego pewna część mojej rodziny i znajomych z Polski absolutnie nie są w stanie zrozumieć. Miałam już różne przypadki nagabywań a potem obrazy wśród rodziny bo nie załatwiłam pracy Kasi, Jasi i Czesiowi (bez żadnego wykształcenia), nie zaprosiłam do siebie Stasia, Joli i Madzi (po budowlance czy ekonomiku), powiedziałam również nie Beatce (mgr po marketingu).

Oczywiście fakt że żadna z tych osób nie znała angielskiego w stopniu komunikatywnym nie wydawał się dla nikogo problemem. Ominęły mnie przez to takie przyjemności jak jakieś wesele czy chrzciny (bo ktoś tam przecież obrażony to mnie nie zaprosi – tyle że dla mnie to super bo mniej kasy do wydania na jakichś pociotków).

Ale w lipcu ktoś przebił ich wszystkich. Postanowili mnie postawić przed faktem dokonanym, żebym nie miała okazji powiedzieć ‘nie, ma nie przyjeżdżać bo nic z tego nie będzie’. Mąż kuzynki żony mojego brata (!) bez zapowiedzi (!) przyjechał do mnie ‘na kilka dni tylko, jak tylko go zatrudnię to on szybko wynajmie sobie pokój po pierwszej wypłacie’. Fakt że bez zapowiedzi obrócił się przeciwko nim, i to nawet bardzo, jako że nas nie było w domu w tym czasie przez dwa tygodnie.

Szwagierka nas ścigała telefonicznie przez pół Europy bo Grzesiu stoi u nas pod domem z ciężką torba i nie ma gdzie spać! No i jak to nas nie ma w domu przez kolejne 10 dni?! Przecież mieliśmy być (porażająca logika – nie ma nas w tym czasie w Polsce u rodziny no to musimy być u siebie w domu)!

Odmówiłam szwagierce wysłania Grzesia na nocleg do jakichkolwiek moich znajomych na 10 dni i Grzesiu niestety musiał wrócić z powrotem do Polski tak jak przyjechał, przez Victoria Coach Station w Londynie, na następny dzień i po noclegu na dworcu. Szwagierka się już do mnie nie odzywa, mój brat podobno nic o tym nawet nie wiedział...

Anglia

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 497 (509)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…