Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75271

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam na zapadłej prowincji. Za moją miejscowością kończy się cywilizowany świat, a wrony zawracają na rogatkach, bo boją się o swoje życie.
Nie jestem tu jednak uwięziona. Mogę się swobodnie przemieszczać.

Postanowiłam się więc przemieścić na weekend do Dużego Miasta, w odwiedziny do rodziny i znajomych. Co istotne, na wyprawę tą wzięłam ze sobą tylko gotówkę, bo moje konto w chwili obecnej świeci pustką.
Nie przyszło mi do głowy, że moje Piekiełko i Duże Miasto dzieli przepaść cywilizacyjna, która wyklucza wykorzystanie gotówki.
Jednym słowem - wyszła ze mnie prowincja.

Po raz pierwszy wyszła, gdy zajrzałam do jakiegoś salonu prasy i wyciągając nieszczęsną gotówkę do sprzedawczyni mówię:
- Poproszę bilet godzinny, cały.
- Nie prowadzimy, są automaty na przystankach i w autobusach.

Do automatu na przystanku nawet nie podeszłam, bo zobaczywszy mój autobus z odległości 100 metrów, ruszyłam pędem i wskoczyłam do środka pojazdu o mało nie przytrzaskując sobie plecaka zamykającymi się drzwiami.
Po tym efektownym wejściu na pokład, lekko zasapana stanęłam przed automatem z odliczoną co do grosza należnością za bilet i tu nastąpiło koleje zetknięcie się z przepaścią cywilizacyjną.
Nie było otworu na monety.
Pytam się wiec babki obok (obciach!) jak się to to obsługuje.

-To jest na kartę miejską - której ja oczywiście nie posiadam. Idę do kierowcy i chcę kupić bilet.
-Nie prowadzimy, jest automat.
-Ale ja nie mam karty miejskiej!
-Można zbliżeniowo na normalna kartę płatniczą - żeby się nie tłumaczyć, że nic na niej nie mam, to skłamałam, ze nie mam przy sobie.
-To proszę wysiąść! - obciach nr 2.

Wracam do automatu. Nie podobało mi się wysiadanie w szczerym polu 5 km od celu podróży, więc mówię do dziewczyny, która stała przy automacie: (obciach nr 3).

-Przepraszam Panią, mam tylko odliczoną gotówkę, a nie mam karty miejskiej. Kupiłaby mi Pani bilet, ja Pani oddam w gotówce, mam odliczone.
Popatrzyła na mnie tak, jakbym co najmniej żebrała.
-Nie mam nic na karcie miejskiej - obciach nr 4. Poprosiłam inna osobę obok.
-Pani da mi spokój - stoję jak idiota przy automacie. W wyobraźni odgrywam scenę kłótni z kanarem, któremu będę się tłumaczyć, że nie mogłam kupić biletu.
-Ja Pani kupię bilet! - zaoferowała się STARUSZKA, siedząca dwa siedzenia dalej. Podała mi kartę, kupiłam sobie co trzeba i oddając jej kartę oraz drobne, tłumaczę się:

-Przepraszam - nie wiedziałam, że tu się nie da normalnie kupić biletu. Ja z daleka przyjechałam...
-To widać - prychnęła laska nr1, którą prosiłam o pomoc i która nie miała nic na karcie.
Hmf.

Przepaść cywilizacyjna.

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 394 (412)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…