Pracowałam kiedyś w sklepie odzieżowym. Marka nie istotna, ale nie była to żadna sieciówka więc towar z tych droższych.
Kilka razy przychodził do nas pewien Pan za każdym razem mierząc te same rzeczy. Zapamiętałam go, bo ubrania które mierzył bardzo mi się podobały, zestawione w dany sposób. Widać było, że i jemu bardzo się podobały jednak mimo to nie kupował. Chyba nawet się zastanawiałam dlaczego (może nie miał tyle pieniędzy).
Wyjaśniło się podczas kolejnej jego wizyty. Szłam akurat na zaplecze i jak to bywa w sklepach jest ono zaraz przy przymierzalniach. Usłyszałam jak Pan rozmawia przez telefon i chcąc nie chcąc oczywiście o czym rozmawia. Szło to mniej więcej tak:
- Kochanie no prrrrrooooszę, bo ten sweterek jest taki ładny i z tą koszulą tak fajnie pasuje. No proszę zgódź się... No ale, proooooszę nooo.... (itd. błagalnym tonem).
Jakoś tak mi się go zrobiło strasznie żal tego dnia. :/
Kilka razy przychodził do nas pewien Pan za każdym razem mierząc te same rzeczy. Zapamiętałam go, bo ubrania które mierzył bardzo mi się podobały, zestawione w dany sposób. Widać było, że i jemu bardzo się podobały jednak mimo to nie kupował. Chyba nawet się zastanawiałam dlaczego (może nie miał tyle pieniędzy).
Wyjaśniło się podczas kolejnej jego wizyty. Szłam akurat na zaplecze i jak to bywa w sklepach jest ono zaraz przy przymierzalniach. Usłyszałam jak Pan rozmawia przez telefon i chcąc nie chcąc oczywiście o czym rozmawia. Szło to mniej więcej tak:
- Kochanie no prrrrrooooszę, bo ten sweterek jest taki ładny i z tą koszulą tak fajnie pasuje. No proszę zgódź się... No ale, proooooszę nooo.... (itd. błagalnym tonem).
Jakoś tak mi się go zrobiło strasznie żal tego dnia. :/
sklepy
Ocena:
224
(254)
Komentarze