Trafiłem na kilka historii o tłumaczeniach, co przypomniało mi znów piekielnego prezesa :)
Krótka charakterystyka: Piekielny prezes (PP) ma zawsze rację, jest mądrzejszy od Jobsa, Gatesa i Bezosa* razem wziętych. Prowadzi firmę zatrudniającą około 150 osób.
PP zna języki! Owszem, całe dwa. Pierwszy to łacina, a właściwie to, co powszechnie określamy łaciną podwórkową - ten język zna bardzo dobrze.
Drugi język to nasz ojczysty. Z tym radzi sobie nieco słabiej.
Nie przeszkadza mu to w dogadywaniu się z burmistrzami i prezesami z nadania politycznego. Gorzej, gdy do kontaktów biznesowych potrzebny jest angielski.
PP ma ambicję wypłynąć na międzynarodowe wody wielkiego biznesu. W tym celu potrzebne są angielskie broszury, katalogi i ulotki. Zlecił więc wydrukowanie angielskojęzycznych katalogów jego firmy.
A tłumaczenie? Tłumacz kosztuje! Przecież Google tłumaczy za darmo. Jakość? Jaka jakość?! Przecież to Google! Oni na pewno wiedzą co robią.
Kto odważy się wytłumaczyć, zawiłości tłumaczenia na angielski? Jak wytłumaczyć komuś, kto nie zna języków, że automat dobrze nie przetłumaczy?
Nikt się nie odważył.
Zgodnie z rozkazem PP, teksty zostały przetłumaczone przez Google. Potem wydrukowane katalogi i broszury pojechały na zagraniczne targi branżowe.
O dziwo żaden zagraniczny klient się skusił.
*Jeff Bezos - założyciel Amazona. Pozostałych dwóch chyba nie trzeba przedstawiać.
Krótka charakterystyka: Piekielny prezes (PP) ma zawsze rację, jest mądrzejszy od Jobsa, Gatesa i Bezosa* razem wziętych. Prowadzi firmę zatrudniającą około 150 osób.
PP zna języki! Owszem, całe dwa. Pierwszy to łacina, a właściwie to, co powszechnie określamy łaciną podwórkową - ten język zna bardzo dobrze.
Drugi język to nasz ojczysty. Z tym radzi sobie nieco słabiej.
Nie przeszkadza mu to w dogadywaniu się z burmistrzami i prezesami z nadania politycznego. Gorzej, gdy do kontaktów biznesowych potrzebny jest angielski.
PP ma ambicję wypłynąć na międzynarodowe wody wielkiego biznesu. W tym celu potrzebne są angielskie broszury, katalogi i ulotki. Zlecił więc wydrukowanie angielskojęzycznych katalogów jego firmy.
A tłumaczenie? Tłumacz kosztuje! Przecież Google tłumaczy za darmo. Jakość? Jaka jakość?! Przecież to Google! Oni na pewno wiedzą co robią.
Kto odważy się wytłumaczyć, zawiłości tłumaczenia na angielski? Jak wytłumaczyć komuś, kto nie zna języków, że automat dobrze nie przetłumaczy?
Nikt się nie odważył.
Zgodnie z rozkazem PP, teksty zostały przetłumaczone przez Google. Potem wydrukowane katalogi i broszury pojechały na zagraniczne targi branżowe.
O dziwo żaden zagraniczny klient się skusił.
*Jeff Bezos - założyciel Amazona. Pozostałych dwóch chyba nie trzeba przedstawiać.
piekielny prezes
Ocena:
279
(289)
Komentarze